Kompetencje premiera

Od ponad dziesięciu już lat trwają obrzydliwe zmagania polsko-polskie. Problem polega na tym, że jedna grupa polityków chce narzucić wszystkim swój punkt postrzegania roli państwa w społeczeństwie, druga grupa nieustannie walczy o działanie w ramach kompetencji.

Aby zrozumieć rolę premiera i prezydenta, trzeba zatrzymać się przy definicji – czym jest demokracja. A Konstytucja mówi, że aby uzyskać rzetelną wiedzę o preferencjach społeczeństwa, jego parlament musi proporcjonalnie do liczebności poszczególnych grup interesu zapewnić proporcjonalną liczbę ich przedstawicieli na forum sejmu.

I stało się. Początkowo jedynie słuszna partia doprowadziła do zjednoczenia wszystkich ruchów politycznych w jeden zjednoczony zespół doradczy, na czele którego stanął I sekretarz. I tak trwało by do dzisiaj, gdyby społeczeństwo nie zorientowało się, że coś nie za bardzo gra, bo skoro wszyscy pracują, to dlaczego ciągle występują braki zaopatrzeniowe placówek handlowych, rozrastające się rodziny ciągle nie miały możliwości realizacji swoich celów z powodu permanentnego braku mieszkań, ale niektórym żyło się znacznie lepiej. Mieli dla siebie nie tylko wille, ale i dacze za miastem, wyjeżdżali regularnie na wczasy do zagranicznych kurortów własnymi samochodami i w zasadzie nie przemęczali się pracą.

I walnęło się wszystko. Zgodnie z przekazem telewizyjnym, upadł w Polsce Komunizm a Związek zdRadziecki rozpadł się na niezależne republiki. Ile w tym jest prawdy, to zostawiam do oceny każdemu według wiedzy politycznej. Ja chciałbym skupić się na roli premiera w demokracji.

Demokracja to umowa społeczna, zgodnie z którą w przypadku więcej, niż tylko jednej słusznej decyzji, bada się wolę społeczeństwa oraz wybiera się to rozwiązanie, za którym opowiada się większa część społeczeństwa. Można zrobić to dwojako. Albo wszyscy razem głosujemy bezpośrednio, albo umocowujemy naszych pełnomocników, którzy na forum państwa opowiedzą się za naszym stanowiskiem.

Początkowo jakoś to trwało bez zastrzeżeń, ale od pewnego czasu nam podsuwa się rzekomo naszych przedstawicieli, a potem oni nam wmawiają, że ich przyklepanie czyjegoś wskazania jest naszą wolą społeczną.

No cóż, mam swoje lata i wiem, że to nie premier jest moim panem. Niestety, także i posłowie – rzekomo przedstawiciele wyborców  – nie wykonują swojej misji, do której zostali powołani. I nawet zaczyna już dochodzić do dziedziczenia stanowisk, bo Ważne Osoby zaczynają mianować swoich następców do pełnienia misji dziejowej państwa.

Myślę, że jeżeli organizm nawet najbardziej zdrowy zostanie zainfekowany przez pasożyty, to nie dożyje swojej starości, zostanie przez te pasożyty zniszczony. Może więc lepiej oczyścić organizm państwowy z pasożytów, zanim będzie już za późno ?

Jarosław Kaczyński zawsze wie najlepiej, kiedy włączyć się do dyskusji.

Ku czemu wracać ?

O tym, że Polacy rozpierzchli się po świecie, wiemy od dawna. Był okres zaborów, państwo było zarządzane przez okupantów – Rosję, Prusy i Austrię. Nic dziwnego, że wielu patriotów musiało opuścić swoją ojczyznę. Wielu z nich było wysiedlanych karnie za udział przeciwko prawowitej władzy państw zaborczych. Inni emigrowali karnie za udział w powstaniach przeciwko władzy niechcianej.

Jest prawdą, że wielu Polaków opuściło Polskę udajac sie na saksy, czyli w poszukiwaniu pracy. Tak wyemigrowali Górale z Podhala. Dzisiaj kolejne ich pokolenia nadal żyją swoją ojczyzną, ale tam – w Ameryce czy też w Kanadzie. Mają też tam i swoją własną Częstochowę, bo do tej w Częstochowie nie zawsze jest łatwo dojechać. A wielu miało wilczy bilet za swoje poglądy społeczne i polityczne, chociaż nie byli przestępcami.

Lata dwudzieste i trzydzieste, lata wielkiego kryzysu gospodarczego na początku XX wieku spowodowały kolejny odpływ ludności na zawsze.  Wielu z nich próbowało wrócić do Polski w szeregach armii w walce z niemieckim najeźdźcą, lecz doznali ogromnego zawodu po wyzwoleniu w 1945 roku. Dzisiaj trudno jest powiedzieć, jak wielu Polaków pozostało tam – na Zachodzie – w obawie o szykany władzy radzieckiej w Polsce. Spośród tych, którzy wrócili, bezpieczni byli tylko szeregowcy. Bo oficerów prześladowano na różne sposoby. Nie mieli pracy zgodnej z ich umiejętnościami, mieli zakaz służby w polskim wojsku a to nie pozwalało im latać. Wielu oficerów marynarki wojennej zesłano na ląd pozbawiając możlwiości kontaktu z morzem.

Lista krzywd, które polska władza uczyniła swojemu Narodowi jest wielka i nie tłumaczy jej służalczość wobec władzy sowieckiej. To była tylko głupota tych, którzy nie rozumieli, komu i w jakim celu służą. I nawet dzisiaj ci ludzie nie chcą zrozumieć swojego błędu i pozostając poza granicami państwa polskiego tylko dlatego, aby nie rozliczyć się z przeszłością.

Nie można zapomnieć wydarzeń roku 1968, bo nie wszystko można przypisać niechęci wobec Żydów. Owszem, Syjoniści wyjechali, ale wielu Polaków pozostało. Ja nie dziwię się tym, którzy ciagle sprzeciwiają się złej władzy – bo ta trwała. Niezmiennie, szykanując polskie społeczeństwo i manipulując opinią publiczną. Nawet konfrontacja z roku 1970 tylko zmusiła do zmian kadrowych, do niczego więcej.

Owszem, był komitet obrony robotnika czy też ruch obrony człowieka i obywatela, ale i tam obłudna władza wstawiła swoich “oficerów” – specjalistów od znajdowania wrogów narodu, potem przykładnie karanych.

Nawet protest społeczny sierpnia 1980 roku budzi wątpliwości – na ile był to rzeczywiście oddolny ruch społeczny, a na ile była to prowokacja władzy w celu rozparcelowania nastrojów społecznych. Jak wiemy, 13 grudnia 1981 roku jawny zbrojny spisek doprowadził do potężnej prowokacji – tym razem zbrojnej. O ile jeszcze w roku 1980 ogromne ilości młodych Polaków masowo opuszczały Polskę, kiedy zdawali się na los i oczekiwanie na azyl w obozach przejściowych, dzisiaj problem migracji ma zupełnie inny wymiar. Po 1 stycznia 1981 roku za granicę wyeksportowano kolejną grupę polskiej emigracji z zamiarem pozostawienia jej tam na zawsze. Jednak zmiany w świadomości zmieniły wiele. Wielu emigrantów zarobkowych wróciło do Polski z pobudek patriotycznych, ale to, co stało się po roku 1990, nie mieściło się w głowie, aby elita Polski Podziemnej stała się posłuszną miotłą powrotu komunistów do kraju. Korupcja, już nie nieudolne zarządzanie, ale zawłaszczanie majątku społecznego przez polityków i urzędników państwowych, przez do końca rozpoznane struktury – nie pozwalają ufać już nikomu.

I tutaj “zgina się dziób pingwina”. Wydawało by się, że każdy polityk to zdrajca i oszust gospodarczy. Tak jednak nie jest. Naród, doświadczony masowym rabunkiem mienia wspólnego, wyłonił kryteria rozpoznawania osób niegodnych zaufania. Polskie społeczeństwo przebudza się ze snu, ludzie powoli odzyskują wiarę w siebie wzajemnie, powoli  krystalizuje się wiedza o powiązaniach korupcyjnych.

Migracja, która napływa do Europy, nie bierze się znikąd. My, którzy zarabiamy góra 1/4 wynagrodzenia otrzymywanego w “normalnych” krajach wiemy, że ludzie wędrujący przez morze i kontynenty albo mają w tym interes, albo są tak zdesperowani, że nic ich nie zmusi do powrotu tak, skąd wyszli.

Jeżeli nie zastanowimy się nad przyczyną ich determinacji, lada dzień sami staniemy się migracją bez ziemi.

Migracja absurdu

Ogromne ilości osób cywilnych od pewnego czasu przybywają na kontynent europejski. Rozumiem sytuację rozbitków, którzy wymagają pomocy. Ale nie rozumiem otwarcia wrót dla przybyszów tym bardziej, że przybywają w gościnę z pustymi rękoma i raczej pozostają w agresywnym żądaniu ulżenia ich doli. Oczekują godnego zakwaterowania, dobrego odżywienia i możliwości ściągnięcia rodziny.

Problem polega na tym, że nie oferują niczego w zamian. Nawet nie są w stanie wskazać danych umożliwiających identyfikację personalną. Nie rozumieją słów wypowiadanych w języku obowiązującym w kraju, do którego przybywają, nie potrafią wykazać swojego doświadczenia zawodowego ani pozycji społecznej zajmowanej w swoim kraju, który postanowili opuścić na zawsze. Nawet nie potrafią wskazać liczby osób swojej rodziny, aby chociaż w przybliżeniu przygotować im warunki godne człowieka przyjęte za normę europejską.

Politycy Unii Europejskiej dyktują swoje dyrektywy pod adresem krajów członkowskich i oczekują natychmiastowego wykonania. Tymczasem, gdyby nie było pośrednictwa wspólnoty europejskiej, każdy rząd, do którego zwróciłby się o pomoc przybysz zza granicy – w sytuacji masowego zjawiska migracji wysłałby notę do rządów państw, z któych przybywają migranci – o wyjaśnienie przyczyn tego masowego uchodźstwa.

Niestety – tak nie jest. Politycy państw złączonych umowami wspólnoty europejskiej są bezwolnymi urzędnikami bez kompetencji, zajmują się uzgadnianiem dyrektyw między sobą i nie rozpatrują źródła przyczyn tej masowej migracji.

Jeżeli przypomnimy sobie wydarzenia z września 1939 roku – to Polska stała się widownią masowej migracji ludności cywilnej – pieszej, taborów konnych – ludności cywilnej uciekającej przed wojskami niemieckimi, w przeciwnym kierunku zmierzały oddziały regularnego wojska, po czym wzajemnie mieszały się grupy zdezorientowanej ludności cywilnej i grupy żołnierzy z oddziałów rozbitych przez wroga.

Wiadomo było, że ludność cywilna ucieka przed regularnym wojskiem wroga najeżdżającego Polskę a niedobitki drużyn wojskowych wykonują rozkaz wycofania się na wschód, by tam odtworzyć siłę bojową rozbitych w działaniach wojennych jednostek.

Teraz mamy bardzo podobną sytuację – kiedy to dziesiątki tysięcy osób cywilnych bez żadnego bagażu przepływają morzem z kontynentu afrykańskiego do Europy i po zejściu na ląd podejmują przemarsz zorganizowany w kierunku Niemiec i Szwecji. W przypadku prób zablokowania marszu i uniemożliwienia wędrówki podejmują się masowej ucieczki z miejsca zatrzymania i nie przeszkadza im nawet zatrzymanie ruchu kolejowego czy drogowego. Co ciekawe, są wyposażeni w nowoczesną elektronikę zastępującą tradycyjne mapy papierowe. Są doskonale zorganizowani w kierunku wcześniej określonego celu i nie dają się z tego kierunku zepchnąć w inne, przypadkowe miejsca. Budzi też zdumienie, że posiadają taką determinację i jednak mają jakieś zaplecze, bo nawet telefony komórkowe wymagają doładowywania – a oni są przecież w marszu trwającemu już kilka tygodni.

Uważam, że sprawa migracji do Europy leży – przynajmniej w Polsce – poza kompetencjami rządu. Tu już tylko prezydent państwa jest władny przystąpić do rozmów z władzami państw, z których pochodzą emigranci – ale tu następuje blokowanie przez administrację UE – która niby to otwiera granice, ale wskazuje docelowe miejsce migracji według własnego uznania bez rozpatrywania wniosku samych emigrantów.

Uważam, że strawa ta jest kolejną manipulacją informacją publiczną – ponieważ nie wiemy nic na temat przyczyn tej migracji. Albo jest to masowa ucieczka ludności cywilnej w wyniku katastrofy ekologicznej, może wojny, o której jeszcze nic nie wiemy, albo jest to kolejna prowokacja zmierzająca do zniszczenia państw narodowych i zagrażająca globalnym konfliktem zbrojnym.

Premier Kopacz stawia warunki Brukseli

Odlot Profesora ekonomii

Niektórzy ludzie wchodzą do polityki swoją ekstrawagancją. Problem polega na tym, że dziwak potrafi tak zainspirować nieudolnego polityka, że stanie się jego guru.

To zjawisko pozwoliło zaproponować definicje inflacji w latach 90 XX wieku – podczas kiedy była to tylko samoregulacja cen ustalanych przez ministrów do cen równowagi podaży i popytu. Minęły lata i tym razem, w 2015 roku tenże sam człowiek wysuwa hipotezę konieczności sprowadzenia migracji z krajów trzeciego świata do Polski, bo tu nie ma rąk do pracy…

Cóż, Platforma Obywatelska przeforsowała niejeden idiotyzm a swoją butą doprowadziła wiele rodzin do upadłości konsumenckiej. Nie ma bardziej błędnej oceny. Przede wszystkim dlatego, że od nas Polaków oczekuje się dyspozycyjności, oczekuje się znajomości co najmniej dwóch różnych języków obcych, pracy pod presją i przyjęcia bez dyskusji warunków wynagrodzenia za wykonaną pracę. A przybysze z innych kontynentów poza swoją krzykliwością i emanacją impulsywności nie potrafią nawet przedłożyć swojego dokumentu tożsamości. Nie znają żadnego z języków obowiązujących w krajach, gdzie oczekują gościnnego przyjęcia.

A jakie sią ich predyspozycje zawodowe ? Czy posiadają prawo jazdy upoważniające do poruszania się na drogach publicznych pojazdami mechanicznymi. A jakie jest ich przygotowanie specjalistyczne ? Czy są to inżynierowie, czy tylko pracownicy fizyczni ? Tego dzisiaj nie rozstrzygniemy. Ich znajomość języka polskiego jest znikoma – jak więc ich dzieci zdobędą wykształcenie pozwalające na zatrudnienie w Polsce ?

Chyba, że pozwolimy im na spadanie z rusztowań i koniec w krematorium, bo co zrobimy z osobami nie posiadającymi żadnych kwalifikacji ?

Zatem pan Profesor albo kłamie, albo odleciał hen daleko. Czy aby nie utracił przy tym zdolności do pełnienia zawodu profesora ekonomii ?

Balcerowicz: Jeśli nie otworzymy się na imigrantów…

Złotego pociągu dalszy bieg…

Kilka dni temu rozszalała się burza na temat lokalizacji transportu, który zaginął w 1945 roku i prawdopodobnie w tym składzie Niemcy ukryli bardzo cenne obiekty, m. in. depozyty z banków wrocławskich.

Marzenie o pociągu ze złotem otwiera drogę różnym spekulacjom. Słyszałem od osób wtajemniczonych, że jednym z miast z podziemnymi zakładami o tajemnej przeszłości jest Nysa. Pod miastem mają znajdować się ogromne przestrzenie podziemnej fabryki a jedna z legend głosi, że istnieje tajemny tunel łączący Nysę z częścią Kłodzka, być może nawet z samą twierdzą. Tunel ten miałby przebiegać w kierunku z Nysy przez Goświnowice, następnie miałby przebiegać w kierunku na Maciejowice… i dalej do Kłodzka.

Wtajemniczeni wspominali, że jako małe dzieci wchodzili w tajemnicze podziemia, a niektórzy oświadczali, że było tam nieprzyjemnie i pod nogami znajdowały się kości prawdopodobnie jeńców pomordowanych przez niemiecką obstawę w chwili ewakuacji przed frontem. Trochę jest to dla mnie nazbyt fantastyczna opcja, ponieważ już jako dziecko, jeszcze w latach 60. XX w. miałem okazję widzieć zwłoki leżące w kryptach cmentarnych. Jeżeli ktoś w tamtym czasie wędrował po podziemiach ze szczątkami ludzkimi, to opowiadanie o “porozrzucanych kościach” nie bardzo odpowiada prawdzie. Mogły to być jakieś krypty zasypanych cmentarzy, względnie katakumby świątyń wyburzonych przez działania wojenne, po których pozostały jedynie place.

Wtedy rzeczywiście kości rozrzucone w podziemiach mogły być resztkami rabowanych klejnotów zmarłych z trumien. Ale byłyby to już szczątki z okresu znacznie wcześniejszego, niż z 1945 roku.

Wiadomo też, że Wrocław, Wałbrzych czy też Srebrna Góra, to są miejscowości eksploracji górniczej, posiadające różne i do dzisiaj nierozpoznane sztolnie i wychodnie wyrobisk górniczych z różnych okresów. Nic dziwnego, że pobudzają wyobraźnię a tajemnica Bursztynowej Komnaty, Wrocławskiego Złota czy nawet ważnych substancji chemicznych nadal nie jest znana.

Jeżeli ktoś spojrzy na starsze mapy Dolnego Ślaska i nie daj co, pojeździ sobie po terenie, zlokalizuje przebieg nieczynnych od lat 50. czy 60. XX w. szlaków kolejowych. Jest trasa wiodąca przez Strzelin i Maciejowice do Otmuchowa. Z Otmuchowa biegły linie kolejowe dalej na południe Polski i jeszcze w rejonie nadgranicznym znajdziemy typowe obiekty kolejowe, do których od lat nie dobiega żaden szlak kolejowy. Jeżeli można doprowadzić do likwidacji setek kilometrów szlaków kolejowych w taki sposób, że tylko staranna analiza układu reliktów pozwala na wskazanie, którędy biegło torowisko – to co powiedzieć o przemyślnej i świadomej likwidacji szlaków kolejowych ?

Technicznie jest to możliwe. Zatem – dlaczego tak wiele miejsca media poświęcają śladom pociągu, który rozmył się we mgle wiosną 1945 roku ?

Są różne relacje, ale są one przedstawiane przez ekipy dziennikarskie i ekipy filmowe. A są to specjaliści od tworzenia fikcji – i mają za to całkiem niezłe przychody. A może właśnie filmy na temat możliwego miejsca ukrycia zaginionego pociągu są właśnie żyłą złota poszukiwaną przez znalazców ?

Rodzina wiązana przez pokolenia

Radość życia we dwoje…

Radość życia we dwoje objawia się przyjemnością bycia we własnym  towarzystwie. Zaczyna się bardzo wcześnie, tutaj niema reguł, ale zdarzają się przypadki, gdy już przedszkolaki ze sobą sympatyzują i stworzą trwały związek w dorosłym życiu. Tutaj o trwałości takiego związku decyduje pewna stabilizacja rodziny – kiedy rodzice dziecka mają już własne, duże mieszkanie i stabilne warunki zaspokojenia potrzeb bytowych. Znaczy – mają pracę z odpowiednim uposażeniem.

Dziecko w takiej rodzinie ma możliwość spotkać inne dziecko o podobnym statusie. Może zdarzyć się, że powstaje nieznana nić porozumienia pomiędzy tymi dziećmi, która zostaje przeniesiona na wspólny kontakt poprzez przedszkole i szkołę do poziomu szkoły średniej, może i wspólnie wybiorą tę samą uczelnię.

Stabilność wpływa na tę radość wspólnego życia. Nie zawsze tak jest. Są okoliczności, które potrafią zaburzyć czysty związek przyjaźni między dwojgiem ludzi. Podkreślę tutaj, że w normalnych warunkach istnieją dwie kategorie wzajemnej sympatii – osobników różnej płci – oraz osobników tej samej płci, ale każda z tych relacji ma inne podłoże.

Koleżeństwo wiąże się ze wspólnym interesem zaspokajania zainteresowań. Może to być fascynacja sportem, modelarstwem czy sztuką. Są to szczególne warunki zainteresowania, które trudno zaspokajać współpracą osobników płci obojga. Chociażby sport – tutaj “rywalizacja” nie jest możliwa z uwagi na intensywność treningu, zasady rywalizacji. Trudno sobie wyobrazić pojedynki np. w zapasach pomiędzy kobietą i mężczyzną. Nie mieści się to w kulturze szeroko pojętej – ponieważ mężczyzna ma opiekować się kobietą. Miażdżenie słabszej fizycznie jednostki może pobudzać jedynie najniższe instynkty.

Jednak są dziedziny – w których zawodnicy mogą się mierzyć bez względu na płeć – są to na przykład rozgrywki w tenisa. Przeciwnie, dwoje ludzi z przyjemnością spędzi wiele godzin w treningu tenisa, szachów czy też brydża. Ja chciałem głębiej zająć się przyjemnością bycia ze sobą dwojga osób, które zawiązują rodzinę – jest to szczególny wyraz tej przyjemności bycia ze sobą. I tu zaczynają się tzw. schody. Można przyjąć, że rodzina powinna mieć samodzielne mieszkanie już od chwili zawiązania się. Być może jest to wielka prawda, ale osobiście sądzę, że to “osobne mieszkanie” jest pewnym uproszczeniem. I to bardzo wielkim uproszczeniem.

Przeciętnie związek małżeński zawierają dwudziestolatkowie. Wtedy ich rodzice są dziarskimi czterdziestolatkami. Zaczynają się więc problemy, bo dwudziestolatek w rodzinie ma jeszcze rodzeństwo – z natury rzeczy – młodsze. Cały czas w rodzinie trwają dyskusje – dlaczego i kto pójdzie dzisiaj do kina, a kto nie pójdzie, dlaczego ten starszy może, a młodszemu jeszcze nie wolno… A tutaj wprowadza się jakiś obcy człowiek… Obcy w domu… zaczynają się niesnaski, bo wymaga to osobnego pokoju, do którego już wypada zapukać przed wejściem, czego wcześniej nie było… Wspólne wcześniej wycieczki już nie zawsze dochodzą do skutku w tym samym składzie, bo “nowa” rodzina jest jakby “uprzywilejowana…”

Jak wcześniej wspomniałem, przyjemność wspólnego bycia ze sobą – wzajemnego bycia ze sobą – ujawnia się w różnym wieku, ale też – co się zdarza – ulega i zakłóceniom, i przekształceniom. Często taki sympatyczny związek nagle rozpada się. Jeżeli połączymy ze sobą te dwie możliwości – udany związek i gorycz rozpadu związku – i jeżeli dotyczy to osób wspólnie mieszkających ze sobą – znaczy rodziny z dorastającymi dziećmi – to rodzice nie zawsze wiedzą o wszystkich sekretach swoich pociech. W tym momencie radość i wspólne przeżywanie cudzego szczęścia zakłóca przecież utajona jeszcze gorycz któregoś z rodzeństwa. Zaczyna kiełkować  nienawiść. W takim przypadku cudza radość kłuje osobę porzuconą boleśnie.

Nie każdy umie przejść nad osobistą porażką do porządku dziennego i szukać szczęścia gdzie indziej. Są ludzie zamykający się w swojej zawiści – tak, jest to już zawiść pod adresem osoby cieszącej się sukcesem. Zaczyna się okres utajonych “podejść” – złośliwości względem wybranej osoby, szukaniem sojuszników w celu już wspólnego dokuczenia celowi zawiści. Niestety, wiele rodzin doświadczyło goryczy nienawistnej “teściowej”. Często słodkiej i staroświeckiej, nie dostrzegającej swojego działania w złu. Rodzina – zamiast wesprzeć się w sposobach rozładowania przyczyn przegęszczonego mieszkania, którego powierzchnia nie ma znaczenia, walczy z utrudnieniami, walczy z upokorzeniami, w końcu okazuje się – kto tu jest winien.

Tą przysłowiową “teściową” nie zawsze jest matka współmałżonka. Bardzo często jest to brat lub siostra, może każde z rodzeństwa, które zawsze widziało swoją krzywdę i teraz ma możliwość “rewanżu”, czasem – może to być nie mama, lecz ojciec współmałżonka. Bardzo często “młodzi” obarczeni dorastającym dzieckiem tracą źródło utrzymania – albo upada przedsiębiorstwo zatrudniające któreś ze współmałżonków, czasem upada ich rodzinna firma i wszyscy pozostają bez środków do życia podczas, gdy rodzice przechodzą na spokojny wikt wypracowanej emerytury… Wtedy powstaje kolejny rodzinny konflikt, bo “mama” daje “im”, a nie swoim dzieciom pozostającym w stanie wolnym.

Jak wyjść z tej spirali konfliktów ? Gdzie szukać pomocy – by wytłumić konflikty, jak zmobilizować rodzinę do wspólnej pracy nad przywróceniem jak najkorzystniejszych warunków dla każdego członka tej – rozrastającej się rodziny ? Czy są negocjatorzy, którzy potrafiliby próbować dotrzeć do nieprzejednanych członków rodziny, by wspólnie doprowadzić do wytłumienia emocji i wygaszenia konfliktu. Czasem jest to walka o mieszkanie, która raczej polega drugiemu na wykazaniu własnej wyższości… Może jest to utajona wola “zapanowania” nad światem ? Wola wysługiwania się najbliższymi celem okazania im własnej dla nich pogardy ? Przecież uzyskanie konsensusu – to jest proste pod warunkiem, że zostaną ujawnione prawdziwe przyczyny konfliktu. Często któreś z rodzeństwa, zbyt długo pozostające w stanie bezżennym i mieszkające samodzielnie wraca w progi rodzinnego domu, bo mu się także “coś” należy” – kiedy tak naprawdę chodzi o “psa ogrodnika” – który “sam nie zje, drugiemu nie pozwoli”.
Jak zapobiegać takim sytuacjom ? Jak wychowywać dzieci, jak uczyć młodzież, by nie była podatna na ataki zawiści, niszczenia siebie tylko dlatego, żeby zniszczyć cudzy sukces radości bycia we dwoje. Bo najgorliwiej zwalczają cudzą miłość osoby – które już posiadają i pracę, i mieszkanie… lecz same nie cieszą się radością bycia we dwoje…

Radość życia we dwoje

Życie we dwoje jest radosne ale i trudne – wymaga dojrzałości, a przede wszystkim zdolności pójścia na kompromis. Niestety, w środkach masowego przekazu promuje się postawę “JA”  – nie ma w tej sytuacji miejsca na empatię przejawiającą się nie tylko w słowach, ale i w czynach. A pomoc tzw. terapii rodzinnej? Środowisko psychoterapeutów czasem okazuje się szarlatanami, którzy często nie posiadają dostatecznie głębokiego wykształcenia psychologicznego, często jest to ich któraś z kolei specjalność po jakichś zaocznych kursach w towarzystwach psychologicznych i to właśnie ci pseudo terapeuci bezkarnie manipulują psychiką swoich klientów. Chociaż często sami mają kłopoty w relacjach z ich własną rodziną.

Niestety, pojawia się coraz więcej będzie nieszczęśliwych dzieci z rozbitych małżeństw, i jeśli w dalszym ciągu będzie się promować egoistyczne postawy, szczególnie kobiet, to wychowanie dzieci i dobro rodziny wymagające często rezygnacji z “rozbuchanego” JA nie zapewni spokoju sumienia (czy ktoś jeszcze pamięta, co to jest?) i trudno w takim przypadku oczekiwać na pozytywne skutki wychowania w rodzinie.

Radość życia we dwoje może być zakłócona również modelem wychowania w rodzinie. Bardzo często jest tak, że pierwsze dziecko jest najbardziej oczekiwanym wydarzeniem w życiu rodziny. Po jakimś czasie pojawia się mu rodzeństwo.

Teraz następuje odwrotna sytuacja. Cały czas pochłania nowy gość w domu i trudno jest wytłumaczyć malcowi, który czuje się jak pomnik zrzucony z piedestału, że tego wymaga chwila, że jest to trudny dla wszystkich okres, że ten nowy maluszek wymaga bardzo wiele troski, bo sam nie potrafi wyjaśnić, czego potrzebuje… i trzeba zgadywać, czasem trwa to ponad siły rodziców.. ale w przyszłości czas ten trud wynagrodzi z nawiązką… W miarę upływu ten drugi z kolei czasu malec (a zdarzają się mnogie ciąże – wtedy jest jeszcze trudniej, bo więcej trzeba wykonać w tym samym czasie) – ten “nowy” zaczyna zauważać, że musi dzielić się wszystkim z kimś tam jeszcze. Teraz to on staje się pomnikiem strąconym z piedestału…

Zaczynają się krzyki, przekomarzania, awantury, a malec długo nie rozumie, że wszystko może być dostępne, ale proporcjonalnie do wieku, sił i możliwości…  Sytuacja taka jest trudna do opanowania i nie wiadomo, jak postępować. Rodzice wpływają na starsze dziecko – że powinno zrozumieć, że powinno ustąpić jeszcze głupiutkiemu rodzeństwu… i tak przez lata utrwala się nacisk na tego, kto prędzej ustąpi…  W trudniejszych sprawach często kilka klapsów na większą pupę zazwyczaj zawiesza konflikt – co jednak nie rozwiązuje problemów. Krnąbrny malec znajduje sposób załatwienia swoich spraw. Zaczyna mieć chimery, a także napady histerii … A rodzice kłopot i to coraz większy. Później młodzież znajduje nowe towarzystwo, konflikty na jakiś czas ulegają zawieszeniu. Do czasu założenia pierwszej  – nowej rodziny.

Starsze ma żal za brak zrozumienia, że walczy o swoją pozycję i prawa, które zawłaszcza ten młodszy. Często zdarza się, że to ten młodszy znajdzie partnera na całe życie wcześniej – co jest źródłem kolejnych nieporozumień i żalu, że nie jest to tradycyjne wg zasady “po kolei”, a także zdarza się, że to młodsze ma żal, że ono gorsze, że też ma prawo, że chcą zagarnąć jego mienie…

 

Wojna na wschodniej Ukrainie

Wojna domowa

Jak wiadomo, Ukraina pogrążona jest w wojnie, w której ktoś utworzył zupełnie nowe państwa ogłaszając tam niezależne autonomie.  Nikt nie daje żadnej odpowiedzi – jak wielkie są to terytoria i w jaki sposób zmieniają one ukształtowany system komunikacji społecznej i gospodarczej Ukrainy.  Zastanawia mnie również interes prowadzenia działań wojennych z niezidentyfikowanym wrogiem, bo jeżeli autochtoniczna ludność Ukrainy wkurzyła się na zarząd swojego państwa, to nie dziwię się protestowi.

Jeżeli jednak jest to militarna interwencja, to dlaczego służby bezpieczeństwa Ukrainy nie potrafią wskazać, kto stoi za tą zbrojną rebelią.

To są tematy to rozwiązania politycznego. Rząd powinien zająć się przywróceniem porządku i ładu społecznego na terenie swojego państwa. Jeżeli tego nie potrafi, to premier powinien złożyć niezwłocznie dymisję i nie prowadzić polityki zniszczenia państwa.

Wraca pytanie – jak zakończyć konflikt zbrojny.

Zakładam, że jest to autentyczny protest miejscowej ludności przeciwko nieudolności rządu. W tej sytuacji rząd powinien przesiedlić ludność opowiadającą się za przynależnością do państwa ukraińskiego a zwolennicy autonomii powinni otrzymać prawo do samostanowienia. Niech utworzą sobie własną państwowość i pracują na siebie, bo skoro odcinają się od przynależności do Ukrainy, to niech sami odpowiadają za swoje nowe państwo.

Co powinien wykonać rząd Ukrainy, aby zapobiec działaniom zbrojnym ?

W moim przekonaniu premier powinien zaproponować do przyjęcia dekret o wstrzymaniu działań zbrojnych w interesie Narodu Ukraińskiego i samej Ukrainy. W tym celu, aby ten dekret był egzekwowany, należy wyłączyć go z terytorium państwa Ukrainy w sposób uniemożliwiający niekontrolowany tranzyt transgraniczny i zażądać zawarcia stosownych umów, jak przy przekraczaniu granicy państwowej.

Wszelkie inicjatywy wjazdu na wyłączony teren winny uzyskać pozwolenie przejazdu przez suwerenny obszar państwa Ukrainy z wyłączeniem transportów militarnych. Działanie to powinno doprowadzić do międzynarodowej kontroli dokładnie takiej samej, jak jest prowadzona na terenie państw objętych wojną domową. Kiedyś w tym celu na teren objęty konfliktem zbrojnym wprowadzano jednostki Organizacji Narodów Zjednoczonych, które rozdzielały zwaśnione strony.

Myślę, że przesiedlenie zwolenników państwa Ukraina na jej teren rozwiąże konflikt zbrojny a organizacja nowego państwa przez zwolenników autonomii będzie wzorem organizacji – jak powinna wyglądać administracja państwem. Osoby pozostające na obszarze wyłączonym z Ukrainy powinny wykupić prawa do przejęcia własności osób rezygnujących z przynależności do nowego organizmu państwowego. W końcu ci ludzie muszą znaleźć swoje miejsce na innym obszarze bez własnej winy.

Czy “nowy” rząd załatwi problem władzy ?

Odpowiadając na tak skonstruowane pytanie należy zastanowić się nad określeniem “NOWY”. Bo rząd “nowy” może być wtedy, kiedy zasiądą w nim ludzie absolutnie nowi, czyli tacy – którzy nigdy wcześniej nie byli członkami RZĄDU. Albo utworzyć NOWE zasady wyłaniania kandydatów do tak utworzonego “nowego” rządu. Ale nie ma konsensusu. Koalicję POPIS przerabialiśmy tak i wspak. Najpierw miał być POPIS, ale najpierw był PIS a PO się odżegnało.

Po dwóch latach jakichś dramatycznych wyników nerwy puściły i wyszedł PO i odżegnał się od PISu. Minął rok – zaledwie połowa tamtego okresu a problemów do kwadratu więcej. Mieliśmy wejść do Unii a tutaj czekamy na powroty Polaków zza granicy. Też mi odmiana. Jakby chcieli – toby nie wyjeżdżali a jak wyjechali to nie po to aby wracać. Zresztą – platforma (wiertnicza) daje niewyobrażalnie więcej, aniżeli obietnice TU i Ska daje znaczy POPIS niekompetencji.

W obecnej sytuacji wszelkie oczyszczenie może dać odcięcie się od Dontów i innych przeliczeń parademokracji. Albo stworzymy sprawny aparat demokracji bezpośredniej, albo – zachowując system pośredni – zabezpieczymy ten system od przenikania do niego sabotażystów. Takim narzędziem jest zasada głosowania na Człowieka. To ON – POSŁANY przez swoich wyborców stworzy silny system reprezentacji ich woli albo będzie umiał przekonać ich do cudzej racji.

A jak jest dotychczas ?

W zaciszu Prezydium ustala się kandydatów na wywiadowców w Sejmie. Ich zadaniem jest przynieść Przewodniczącemu informację – o czym tam debatują i kto za tym stoi, a także wprowadzić na forum interesy swojego przewodniczącego. A podobno wybrał ich naród – jednak mają służyć przewodniczącemu, który z innymi przewodniczącymi ustalą – ile i dla kogo w tym biznesie.

Czy można to towarzystwo przegonić ?

Owszem, był ktoś, kto chciał za Ziobro zbójnika powiesić, czy Ziobro miał powiesić, lecz zwiedzieli się przewodniczący POPISu i… przetasowali a ziobro zostało w zamrażarce.

A pisz na Berdyczów…

Bardzo często osoba, która zabiega o swój interes, próbuje odwołać się w swojej sprawę do instancji wyżej, w końcu spotyka się z wybuchem znudzonego intruzem urzędnika następującego sformułowania: “A pisz na Berdyczów…”

Oczywiście, jest to krótkie stwierdzenie, że żadne pismo tego natręta nie będzie już rozpatrywane i nie ma o co kruszyć kopii. Ma już zostać, tak, jak postanowiono…

Tak można powiedzieć na zarzut złego działania, kiedy krytykowany ma w głębokim poważaniu krytykę… Głęboko zastanawiając się jednak nad tym pisaniem skarg – to jest to chyba mądre działanie. Ale – żeby nie było to pisanie na przysłowiowy Berdyczów – to warto zastanowić się nad konsekwencjami prawnymi.

Otóż obywatel może skarżyć się na swój los i oczekiwać zadośćuczynienia. Jednak organa kompetentne w sprawie składają się z ludzi nie zawsze przychylnych petentowi. Wtedy taka skarga jest rozpatrywana tak długo, że nie wiadomo o co chodzi i kto powinien ją rozstrzygnąć. Jak zatem skarżyć na niekompetentnego urzędnika, który skrywa się za parawanem kodeksu postępowania administracyjnego ?

Cóż, czasem trzeba działać w sposób zorganizowany. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest możliwość nie za bardzo postrzegana przez obywateli – a mianowicie interpelacja poselska czy senatorska. Warto zatem pisać swój wniosek z kopią do wiadomości – zależnie od wagi sprawy – do rzecznika praw obywatelskich albo do posła lub senatora. Wystarczy kierować taką kopię na adres jego biura z dopiskiem w korespondencji :

“do wiadomości….” – podać, czyjej.

Czasem już takie odwołanie się do osoby publicznej pozwoli na przyspieszenie rozpatrzenia wniosku lub skargi. W przypadku, gdyby Urząd zbyt długo zwlekał z odpowiedzią – taka dokumentacja – jakiej treści pisma były przez stronę wysyłana – może spowodować, że poseł lub senator wystąpi z interpelacją na forum Sejmu do właściwego ministra – jak on ocenia przecież swoich urzędników.

A problemów jest wiele. Bardzo niskie wynagrodzenia – które są podstawą umowy o pracę. W ustawie mówi się, jakie wynagrodzenie może być minimalne. Jeżeli wszyscy pracodawcy stosują wynagrodzenie określone ustawą – wtedy może nastąpić weryfikacja zbyt niskiego ustawowego uregulowania wysokości wynagrodzenia.

Jeżeli Urząd wydaje decyzje niezgodne z wolą Ustawodawcy (znaczy Sejmu, to jest postanowień przyjętych przez Posłów jako obowiązujące) – wtedy biura poselskie – zarzucone skargami na urzędnika, który nie stosuje obowiązującej wykładni – zwrócą uwagę ministrowi, że są zastrzeżenia do przygotowania zawodowego jego urzędników, a taka sensacja na pewno zostanie podchwycona przez media.

Jeżeli media potrafią wymusić na Prezydencie pewne korekty swojej polityki – to na pewno opinia publiczna będzie skuteczna wobec niekompetentnego urzędnika. Działajmy tak, aby w każdym czasie można było ocenić przebieg sprawy i żeby były dowody na wadliwe lub dobre działanie. Należy działać konsekwentnie i w grupie. Tylko zespołowe działanie jest w stanie uporać się z ignorancją obywateli przez niekompetentnych urzędników. Pamiętajmy, że poseł, który potrafi interweniować, jest godny zasiadania w następnej kadencji, a poseł czy senator, który nie potrafi bronić interesu swoich wyborców – nie będzie lepszy w następnej kadencji – więc może lepiej będzie na takiego nie głosować ?

Jest jeszcze inny wątek tej sprawy. Zdarza się, że immunitet poselski jest legitymacją ochronną przed wymiarem sprawiedliwości. Przy kadencji czteroletniej powtórzonej dwu-trzykrotnie- istnieją idealne przesłanki do przedawnienia i wtedy osoba winna nadużyć wymyka się wymiarowi sprawiedliwości. Mądre społeczeństwo powinno mądrze zabiegać o swoje interesy, bo inaczej zostanie sprzedana jako niewolnicy. Doświadczyli tego wielokrotnie już mieszkańcy niejednego hotelu robotniczego, którzy z dnia na dzień zostali sprzedani jakiemuś nowemu właścicielowi ich budynku… i musieli się wyprowadzić, jeżeli taka była wola nowego właściciela…

Może więc pisać na ten Berdyczów… – ale z kopią do wiadomości osób kompetentnych o tym pisaniu… również !