Ku czemu wracać ?

O tym, że Polacy rozpierzchli się po świecie, wiemy od dawna. Był okres zaborów, państwo było zarządzane przez okupantów – Rosję, Prusy i Austrię. Nic dziwnego, że wielu patriotów musiało opuścić swoją ojczyznę. Wielu z nich było wysiedlanych karnie za udział przeciwko prawowitej władzy państw zaborczych. Inni emigrowali karnie za udział w powstaniach przeciwko władzy niechcianej.

Jest prawdą, że wielu Polaków opuściło Polskę udajac sie na saksy, czyli w poszukiwaniu pracy. Tak wyemigrowali Górale z Podhala. Dzisiaj kolejne ich pokolenia nadal żyją swoją ojczyzną, ale tam – w Ameryce czy też w Kanadzie. Mają też tam i swoją własną Częstochowę, bo do tej w Częstochowie nie zawsze jest łatwo dojechać. A wielu miało wilczy bilet za swoje poglądy społeczne i polityczne, chociaż nie byli przestępcami.

Lata dwudzieste i trzydzieste, lata wielkiego kryzysu gospodarczego na początku XX wieku spowodowały kolejny odpływ ludności na zawsze.  Wielu z nich próbowało wrócić do Polski w szeregach armii w walce z niemieckim najeźdźcą, lecz doznali ogromnego zawodu po wyzwoleniu w 1945 roku. Dzisiaj trudno jest powiedzieć, jak wielu Polaków pozostało tam – na Zachodzie – w obawie o szykany władzy radzieckiej w Polsce. Spośród tych, którzy wrócili, bezpieczni byli tylko szeregowcy. Bo oficerów prześladowano na różne sposoby. Nie mieli pracy zgodnej z ich umiejętnościami, mieli zakaz służby w polskim wojsku a to nie pozwalało im latać. Wielu oficerów marynarki wojennej zesłano na ląd pozbawiając możlwiości kontaktu z morzem.

Lista krzywd, które polska władza uczyniła swojemu Narodowi jest wielka i nie tłumaczy jej służalczość wobec władzy sowieckiej. To była tylko głupota tych, którzy nie rozumieli, komu i w jakim celu służą. I nawet dzisiaj ci ludzie nie chcą zrozumieć swojego błędu i pozostając poza granicami państwa polskiego tylko dlatego, aby nie rozliczyć się z przeszłością.

Nie można zapomnieć wydarzeń roku 1968, bo nie wszystko można przypisać niechęci wobec Żydów. Owszem, Syjoniści wyjechali, ale wielu Polaków pozostało. Ja nie dziwię się tym, którzy ciagle sprzeciwiają się złej władzy – bo ta trwała. Niezmiennie, szykanując polskie społeczeństwo i manipulując opinią publiczną. Nawet konfrontacja z roku 1970 tylko zmusiła do zmian kadrowych, do niczego więcej.

Owszem, był komitet obrony robotnika czy też ruch obrony człowieka i obywatela, ale i tam obłudna władza wstawiła swoich “oficerów” – specjalistów od znajdowania wrogów narodu, potem przykładnie karanych.

Nawet protest społeczny sierpnia 1980 roku budzi wątpliwości – na ile był to rzeczywiście oddolny ruch społeczny, a na ile była to prowokacja władzy w celu rozparcelowania nastrojów społecznych. Jak wiemy, 13 grudnia 1981 roku jawny zbrojny spisek doprowadził do potężnej prowokacji – tym razem zbrojnej. O ile jeszcze w roku 1980 ogromne ilości młodych Polaków masowo opuszczały Polskę, kiedy zdawali się na los i oczekiwanie na azyl w obozach przejściowych, dzisiaj problem migracji ma zupełnie inny wymiar. Po 1 stycznia 1981 roku za granicę wyeksportowano kolejną grupę polskiej emigracji z zamiarem pozostawienia jej tam na zawsze. Jednak zmiany w świadomości zmieniły wiele. Wielu emigrantów zarobkowych wróciło do Polski z pobudek patriotycznych, ale to, co stało się po roku 1990, nie mieściło się w głowie, aby elita Polski Podziemnej stała się posłuszną miotłą powrotu komunistów do kraju. Korupcja, już nie nieudolne zarządzanie, ale zawłaszczanie majątku społecznego przez polityków i urzędników państwowych, przez do końca rozpoznane struktury – nie pozwalają ufać już nikomu.

I tutaj “zgina się dziób pingwina”. Wydawało by się, że każdy polityk to zdrajca i oszust gospodarczy. Tak jednak nie jest. Naród, doświadczony masowym rabunkiem mienia wspólnego, wyłonił kryteria rozpoznawania osób niegodnych zaufania. Polskie społeczeństwo przebudza się ze snu, ludzie powoli odzyskują wiarę w siebie wzajemnie, powoli  krystalizuje się wiedza o powiązaniach korupcyjnych.

Migracja, która napływa do Europy, nie bierze się znikąd. My, którzy zarabiamy góra 1/4 wynagrodzenia otrzymywanego w “normalnych” krajach wiemy, że ludzie wędrujący przez morze i kontynenty albo mają w tym interes, albo są tak zdesperowani, że nic ich nie zmusi do powrotu tak, skąd wyszli.

Jeżeli nie zastanowimy się nad przyczyną ich determinacji, lada dzień sami staniemy się migracją bez ziemi.

Dodaj komentarz