O wodach geotermalnych

Jak już wiadomo, Polska znajduje się nad obszarami ciepła znanego jako “wody geotermalne”. Wyniki badań potwierdziły hipotezy prof. Sokołowskiego o bogatych złożach wód geotermalnych w Polsce. Otwór w Toruniu jest znaczącym obiektem tego typu, posiada dokładne opracowanie pod kątem wykorzystania energii głębi Ziemi w Polsce.

System dwuotworowy pozwala na pobieranie wody ogrzanej w głębi ziemi, pobranie od niej ciepła oraz odprowadzenie wody schłodzonej w głąb Ziemi. W ten sposób woda wróci do swojego basenu, tam po ponownym nagrzaniu się ponownie weźmie udział w kolejnym cyklu pobierania odnawialnej energii cieplnej.

Nie jest to ani pierwszy otwór, ani też jedyny. Powstają też i kolejne otwory w celu dogrzewania kolejnych ośrodków.

Mapki złóż termalnych znane są od dawna, od dawna wiadomo, że Kujawy, podobnie jak duża część Polski jest bogata w te zasoby. Co nie tylko jest znane, ale od dawna wykorzystywane w praktyce w kilku miejscach, gdzie warunki te są szczególnie korzystne.

Kompetencje premiera

Od ponad dziesięciu już lat trwają obrzydliwe zmagania polsko-polskie. Problem polega na tym, że jedna grupa polityków chce narzucić wszystkim swój punkt postrzegania roli państwa w społeczeństwie, druga grupa nieustannie walczy o działanie w ramach kompetencji.

Aby zrozumieć rolę premiera i prezydenta, trzeba zatrzymać się przy definicji – czym jest demokracja. A Konstytucja mówi, że aby uzyskać rzetelną wiedzę o preferencjach społeczeństwa, jego parlament musi proporcjonalnie do liczebności poszczególnych grup interesu zapewnić proporcjonalną liczbę ich przedstawicieli na forum sejmu.

I stało się. Początkowo jedynie słuszna partia doprowadziła do zjednoczenia wszystkich ruchów politycznych w jeden zjednoczony zespół doradczy, na czele którego stanął I sekretarz. I tak trwało by do dzisiaj, gdyby społeczeństwo nie zorientowało się, że coś nie za bardzo gra, bo skoro wszyscy pracują, to dlaczego ciągle występują braki zaopatrzeniowe placówek handlowych, rozrastające się rodziny ciągle nie miały możliwości realizacji swoich celów z powodu permanentnego braku mieszkań, ale niektórym żyło się znacznie lepiej. Mieli dla siebie nie tylko wille, ale i dacze za miastem, wyjeżdżali regularnie na wczasy do zagranicznych kurortów własnymi samochodami i w zasadzie nie przemęczali się pracą.

I walnęło się wszystko. Zgodnie z przekazem telewizyjnym, upadł w Polsce Komunizm a Związek zdRadziecki rozpadł się na niezależne republiki. Ile w tym jest prawdy, to zostawiam do oceny każdemu według wiedzy politycznej. Ja chciałbym skupić się na roli premiera w demokracji.

Demokracja to umowa społeczna, zgodnie z którą w przypadku więcej, niż tylko jednej słusznej decyzji, bada się wolę społeczeństwa oraz wybiera się to rozwiązanie, za którym opowiada się większa część społeczeństwa. Można zrobić to dwojako. Albo wszyscy razem głosujemy bezpośrednio, albo umocowujemy naszych pełnomocników, którzy na forum państwa opowiedzą się za naszym stanowiskiem.

Początkowo jakoś to trwało bez zastrzeżeń, ale od pewnego czasu nam podsuwa się rzekomo naszych przedstawicieli, a potem oni nam wmawiają, że ich przyklepanie czyjegoś wskazania jest naszą wolą społeczną.

No cóż, mam swoje lata i wiem, że to nie premier jest moim panem. Niestety, także i posłowie – rzekomo przedstawiciele wyborców  – nie wykonują swojej misji, do której zostali powołani. I nawet zaczyna już dochodzić do dziedziczenia stanowisk, bo Ważne Osoby zaczynają mianować swoich następców do pełnienia misji dziejowej państwa.

Myślę, że jeżeli organizm nawet najbardziej zdrowy zostanie zainfekowany przez pasożyty, to nie dożyje swojej starości, zostanie przez te pasożyty zniszczony. Może więc lepiej oczyścić organizm państwowy z pasożytów, zanim będzie już za późno ?

Jarosław Kaczyński zawsze wie najlepiej, kiedy włączyć się do dyskusji.

Ku czemu wracać ?

O tym, że Polacy rozpierzchli się po świecie, wiemy od dawna. Był okres zaborów, państwo było zarządzane przez okupantów – Rosję, Prusy i Austrię. Nic dziwnego, że wielu patriotów musiało opuścić swoją ojczyznę. Wielu z nich było wysiedlanych karnie za udział przeciwko prawowitej władzy państw zaborczych. Inni emigrowali karnie za udział w powstaniach przeciwko władzy niechcianej.

Jest prawdą, że wielu Polaków opuściło Polskę udajac sie na saksy, czyli w poszukiwaniu pracy. Tak wyemigrowali Górale z Podhala. Dzisiaj kolejne ich pokolenia nadal żyją swoją ojczyzną, ale tam – w Ameryce czy też w Kanadzie. Mają też tam i swoją własną Częstochowę, bo do tej w Częstochowie nie zawsze jest łatwo dojechać. A wielu miało wilczy bilet za swoje poglądy społeczne i polityczne, chociaż nie byli przestępcami.

Lata dwudzieste i trzydzieste, lata wielkiego kryzysu gospodarczego na początku XX wieku spowodowały kolejny odpływ ludności na zawsze.  Wielu z nich próbowało wrócić do Polski w szeregach armii w walce z niemieckim najeźdźcą, lecz doznali ogromnego zawodu po wyzwoleniu w 1945 roku. Dzisiaj trudno jest powiedzieć, jak wielu Polaków pozostało tam – na Zachodzie – w obawie o szykany władzy radzieckiej w Polsce. Spośród tych, którzy wrócili, bezpieczni byli tylko szeregowcy. Bo oficerów prześladowano na różne sposoby. Nie mieli pracy zgodnej z ich umiejętnościami, mieli zakaz służby w polskim wojsku a to nie pozwalało im latać. Wielu oficerów marynarki wojennej zesłano na ląd pozbawiając możlwiości kontaktu z morzem.

Lista krzywd, które polska władza uczyniła swojemu Narodowi jest wielka i nie tłumaczy jej służalczość wobec władzy sowieckiej. To była tylko głupota tych, którzy nie rozumieli, komu i w jakim celu służą. I nawet dzisiaj ci ludzie nie chcą zrozumieć swojego błędu i pozostając poza granicami państwa polskiego tylko dlatego, aby nie rozliczyć się z przeszłością.

Nie można zapomnieć wydarzeń roku 1968, bo nie wszystko można przypisać niechęci wobec Żydów. Owszem, Syjoniści wyjechali, ale wielu Polaków pozostało. Ja nie dziwię się tym, którzy ciagle sprzeciwiają się złej władzy – bo ta trwała. Niezmiennie, szykanując polskie społeczeństwo i manipulując opinią publiczną. Nawet konfrontacja z roku 1970 tylko zmusiła do zmian kadrowych, do niczego więcej.

Owszem, był komitet obrony robotnika czy też ruch obrony człowieka i obywatela, ale i tam obłudna władza wstawiła swoich “oficerów” – specjalistów od znajdowania wrogów narodu, potem przykładnie karanych.

Nawet protest społeczny sierpnia 1980 roku budzi wątpliwości – na ile był to rzeczywiście oddolny ruch społeczny, a na ile była to prowokacja władzy w celu rozparcelowania nastrojów społecznych. Jak wiemy, 13 grudnia 1981 roku jawny zbrojny spisek doprowadził do potężnej prowokacji – tym razem zbrojnej. O ile jeszcze w roku 1980 ogromne ilości młodych Polaków masowo opuszczały Polskę, kiedy zdawali się na los i oczekiwanie na azyl w obozach przejściowych, dzisiaj problem migracji ma zupełnie inny wymiar. Po 1 stycznia 1981 roku za granicę wyeksportowano kolejną grupę polskiej emigracji z zamiarem pozostawienia jej tam na zawsze. Jednak zmiany w świadomości zmieniły wiele. Wielu emigrantów zarobkowych wróciło do Polski z pobudek patriotycznych, ale to, co stało się po roku 1990, nie mieściło się w głowie, aby elita Polski Podziemnej stała się posłuszną miotłą powrotu komunistów do kraju. Korupcja, już nie nieudolne zarządzanie, ale zawłaszczanie majątku społecznego przez polityków i urzędników państwowych, przez do końca rozpoznane struktury – nie pozwalają ufać już nikomu.

I tutaj “zgina się dziób pingwina”. Wydawało by się, że każdy polityk to zdrajca i oszust gospodarczy. Tak jednak nie jest. Naród, doświadczony masowym rabunkiem mienia wspólnego, wyłonił kryteria rozpoznawania osób niegodnych zaufania. Polskie społeczeństwo przebudza się ze snu, ludzie powoli odzyskują wiarę w siebie wzajemnie, powoli  krystalizuje się wiedza o powiązaniach korupcyjnych.

Migracja, która napływa do Europy, nie bierze się znikąd. My, którzy zarabiamy góra 1/4 wynagrodzenia otrzymywanego w “normalnych” krajach wiemy, że ludzie wędrujący przez morze i kontynenty albo mają w tym interes, albo są tak zdesperowani, że nic ich nie zmusi do powrotu tak, skąd wyszli.

Jeżeli nie zastanowimy się nad przyczyną ich determinacji, lada dzień sami staniemy się migracją bez ziemi.

Migracja absurdu

Ogromne ilości osób cywilnych od pewnego czasu przybywają na kontynent europejski. Rozumiem sytuację rozbitków, którzy wymagają pomocy. Ale nie rozumiem otwarcia wrót dla przybyszów tym bardziej, że przybywają w gościnę z pustymi rękoma i raczej pozostają w agresywnym żądaniu ulżenia ich doli. Oczekują godnego zakwaterowania, dobrego odżywienia i możliwości ściągnięcia rodziny.

Problem polega na tym, że nie oferują niczego w zamian. Nawet nie są w stanie wskazać danych umożliwiających identyfikację personalną. Nie rozumieją słów wypowiadanych w języku obowiązującym w kraju, do którego przybywają, nie potrafią wykazać swojego doświadczenia zawodowego ani pozycji społecznej zajmowanej w swoim kraju, który postanowili opuścić na zawsze. Nawet nie potrafią wskazać liczby osób swojej rodziny, aby chociaż w przybliżeniu przygotować im warunki godne człowieka przyjęte za normę europejską.

Politycy Unii Europejskiej dyktują swoje dyrektywy pod adresem krajów członkowskich i oczekują natychmiastowego wykonania. Tymczasem, gdyby nie było pośrednictwa wspólnoty europejskiej, każdy rząd, do którego zwróciłby się o pomoc przybysz zza granicy – w sytuacji masowego zjawiska migracji wysłałby notę do rządów państw, z któych przybywają migranci – o wyjaśnienie przyczyn tego masowego uchodźstwa.

Niestety – tak nie jest. Politycy państw złączonych umowami wspólnoty europejskiej są bezwolnymi urzędnikami bez kompetencji, zajmują się uzgadnianiem dyrektyw między sobą i nie rozpatrują źródła przyczyn tej masowej migracji.

Jeżeli przypomnimy sobie wydarzenia z września 1939 roku – to Polska stała się widownią masowej migracji ludności cywilnej – pieszej, taborów konnych – ludności cywilnej uciekającej przed wojskami niemieckimi, w przeciwnym kierunku zmierzały oddziały regularnego wojska, po czym wzajemnie mieszały się grupy zdezorientowanej ludności cywilnej i grupy żołnierzy z oddziałów rozbitych przez wroga.

Wiadomo było, że ludność cywilna ucieka przed regularnym wojskiem wroga najeżdżającego Polskę a niedobitki drużyn wojskowych wykonują rozkaz wycofania się na wschód, by tam odtworzyć siłę bojową rozbitych w działaniach wojennych jednostek.

Teraz mamy bardzo podobną sytuację – kiedy to dziesiątki tysięcy osób cywilnych bez żadnego bagażu przepływają morzem z kontynentu afrykańskiego do Europy i po zejściu na ląd podejmują przemarsz zorganizowany w kierunku Niemiec i Szwecji. W przypadku prób zablokowania marszu i uniemożliwienia wędrówki podejmują się masowej ucieczki z miejsca zatrzymania i nie przeszkadza im nawet zatrzymanie ruchu kolejowego czy drogowego. Co ciekawe, są wyposażeni w nowoczesną elektronikę zastępującą tradycyjne mapy papierowe. Są doskonale zorganizowani w kierunku wcześniej określonego celu i nie dają się z tego kierunku zepchnąć w inne, przypadkowe miejsca. Budzi też zdumienie, że posiadają taką determinację i jednak mają jakieś zaplecze, bo nawet telefony komórkowe wymagają doładowywania – a oni są przecież w marszu trwającemu już kilka tygodni.

Uważam, że sprawa migracji do Europy leży – przynajmniej w Polsce – poza kompetencjami rządu. Tu już tylko prezydent państwa jest władny przystąpić do rozmów z władzami państw, z których pochodzą emigranci – ale tu następuje blokowanie przez administrację UE – która niby to otwiera granice, ale wskazuje docelowe miejsce migracji według własnego uznania bez rozpatrywania wniosku samych emigrantów.

Uważam, że strawa ta jest kolejną manipulacją informacją publiczną – ponieważ nie wiemy nic na temat przyczyn tej migracji. Albo jest to masowa ucieczka ludności cywilnej w wyniku katastrofy ekologicznej, może wojny, o której jeszcze nic nie wiemy, albo jest to kolejna prowokacja zmierzająca do zniszczenia państw narodowych i zagrażająca globalnym konfliktem zbrojnym.

Premier Kopacz stawia warunki Brukseli

Odlot Profesora ekonomii

Niektórzy ludzie wchodzą do polityki swoją ekstrawagancją. Problem polega na tym, że dziwak potrafi tak zainspirować nieudolnego polityka, że stanie się jego guru.

To zjawisko pozwoliło zaproponować definicje inflacji w latach 90 XX wieku – podczas kiedy była to tylko samoregulacja cen ustalanych przez ministrów do cen równowagi podaży i popytu. Minęły lata i tym razem, w 2015 roku tenże sam człowiek wysuwa hipotezę konieczności sprowadzenia migracji z krajów trzeciego świata do Polski, bo tu nie ma rąk do pracy…

Cóż, Platforma Obywatelska przeforsowała niejeden idiotyzm a swoją butą doprowadziła wiele rodzin do upadłości konsumenckiej. Nie ma bardziej błędnej oceny. Przede wszystkim dlatego, że od nas Polaków oczekuje się dyspozycyjności, oczekuje się znajomości co najmniej dwóch różnych języków obcych, pracy pod presją i przyjęcia bez dyskusji warunków wynagrodzenia za wykonaną pracę. A przybysze z innych kontynentów poza swoją krzykliwością i emanacją impulsywności nie potrafią nawet przedłożyć swojego dokumentu tożsamości. Nie znają żadnego z języków obowiązujących w krajach, gdzie oczekują gościnnego przyjęcia.

A jakie sią ich predyspozycje zawodowe ? Czy posiadają prawo jazdy upoważniające do poruszania się na drogach publicznych pojazdami mechanicznymi. A jakie jest ich przygotowanie specjalistyczne ? Czy są to inżynierowie, czy tylko pracownicy fizyczni ? Tego dzisiaj nie rozstrzygniemy. Ich znajomość języka polskiego jest znikoma – jak więc ich dzieci zdobędą wykształcenie pozwalające na zatrudnienie w Polsce ?

Chyba, że pozwolimy im na spadanie z rusztowań i koniec w krematorium, bo co zrobimy z osobami nie posiadającymi żadnych kwalifikacji ?

Zatem pan Profesor albo kłamie, albo odleciał hen daleko. Czy aby nie utracił przy tym zdolności do pełnienia zawodu profesora ekonomii ?

Balcerowicz: Jeśli nie otworzymy się na imigrantów…

Kanclerz Niemiec i paraliż strefy Schengen

Dla mnie sprawa jest nad wyraz prosta. Ktoś sfinansował najazd ludów innych kontynentów na Zachodnią Europę. Szef islamistów walczących wzywa do siania niepokoju we wszystkich państwach cywilizowanych, szczególnie w USA. Wiemy też, że Ukraina nie jest w stanie wojny z Rosją a konflikt zbrojny to tylko forma protestu separatystów sprzeciwiających się nieudolnemu zarządowi państwem.

Jeżeli widzę informacje o kolejnych falach imigrantów zalewających Europę, to dziwi mnie bierność organizacji humanitarnych – które nie powodują interwencji w sprawie znacznej liczby “uchodźców” z Afryki.

Może warto zastanowić się nad paradoksem migracji zarobkowej ? Jezeli ktoś w swoim kraju nie może zdobyć pracy, by zarabiać na odpowiednio wysokim poziomie, wtedy zwija swój majdan, zbiera dokumentację potwierdzającą jego kwalifikacje i zabiega o uzyskanie możliwie najlepiej opłacanego stanowiska pracy w państwie, w którym zamierza osiedlić się.

Tu jednak mamy do czynienia z czymś zupełnie innym. Dziesiątki osiłków o tępym spojrzeniu po prostu idą, idą z plecakiem na plecach i telefonem komórkowym w ręce, tym z wyższej półki, który ma zakodowaną mapę z celem migracji. Ci ludzie wyraźnie mają co jeść i mają wygodne zakwaterowanie. A telefon komórkowy wymaga doładowywania. Skąd więc mają dostęp do sieci zasilającej te telefony ?

Na zakończenie tych rozważań warto zwrócić uwagę – że ten przemarsz trwa czy to autostradami, czy też wzdłuż szlaków kolejowych. Jest to jednak przejście przez góry a utrudnienia nie są przecież małe – bo już nie ma połączeń kolejowych transgranicznych. Pociągi nie dojeżdżają w miejsca, gdzie stwierdza się obecność nie do końca zaproszonych gości. Jest to właściwe słowo, bowiem pani kanclerz Niemiec zadeklarowała przyjęcie wszystkich uchodźców. Jednocześnie trwa polityczny nacisk procentowego rozdziału “tych przybyszów” po krajach członkowskich UE, bez względu na stanowisko społeczeństw tych państw. A problem jest niemały, bo przerwano połączenia kolejowe między Węgrami i Austrią, zamknięto połączenia kolejowe między Austrią i Niemcami a same Niemcy ogłosiły wprowadzenie kontroli granicznej i uniemożliwienie swobodnego poruszania się pomiędzy krajami UE a Niemcami… choćby x tego powodu, że zewnętrzne granice UE nie są kontrolowane w dostateczny sposób…

Jest to absolutny upadek idei wspólnej Europy bez żadnych granic i ze swobodą poruszania się pomiędzy państwami członkowskimi wszystkich obywateli UE. Być może w poniedziałek pojawią się komunikaty o jednostronnym zerwaniu umowy Schengen przez Niemcy. Należy zastanowić się, czy ta decyzja nie spowoduje dymisji kanclerz Niemiec – z uwagi na totalne fiasko idei wspólnej Europy, wspólnej gospodarki i wspólnej waluty…

Niemcy informują o ograniczeniu wjazdów na swój teren

Unia Europejska pod dyktatem filozofii centrum światowego

Nie udało się to Bonapartemu, nie zrealizował swoich marzeń Hitler i nie zapanował nad Europą Lenin ze swoimi pogrobowcami. Jednak niemieckie trendy podporządkowania sobie światowej gospodarki wracają. Wraca oczekiwanie do tworzenia enklaw ludności skazanej na zagładę – bo jak można nazwać ośrodki dla osób rozdzielonych od swojej rodziny, porozrzucanych administracyjnie według jakiegoś klucza i bez uwzględniania osobistych sympatii koleżeńskich.

Kto zagwarantuje przybyszom z Afryki czy z Bliskiego Wschodu możliwość poruszania się po Europie czy świecie w celu odwiedzania swoich rodzin ? Także ich byt materialny będzie zależał od rozdawnictwa dóbr konsumpcyjnych pierwszej potrzeby. Bez możliwości realziacji podstawowych potrzeb człowieczych.

Nie wiem, jak rozwinie się dalszy rozwój wypadków, jednak masowa migracja z Afryki niesie jakieś przesłanie, któe jeszczenie wyartykułowano. Dlaczego tysiące migrantów decyduje się ns “rejs życia” z ryzykiem jego utraty w podróży ?

Najgorsze jest to, że ktoś to zorganizował. Ktoś kiedyś doprowadził  do takiej presji na ludzi, aby porzucili wszystko co mają i udali się na poniewierkę. I ktoś za to wszystko płaci. Nie wiem, kto za tym stoi, ale cały ten zbieg jest wydarzeń zaczyna być pewnym matriksem. Najpierw wymuszono na polskich rodzinach podział na pracujących za granicą i pozostających na ich utrzymaniu tu, w kraju. Potem doprowadzono do migracji w trybie łączenia rodzin już rozbitych, gdzie całe rodziny opuściły Polskę i już tutaj nie wrócą. Za duże różnice.

Teraz, w miejsce osób opuszczających Polskę usiłuje się wprowadzić narody spoza Europy, te niewygodne krajom najbardziej rozwiniętym. I to jest problemem – dla jednych – jak skutecznie pozbyć się niewygodnych przybyszów z jednej strony, z drugiej – jak nie pozwolić dmuchać sobie w kaszę…

Arabscy emigranci w liczbach

Ustawa o uzgodnieniu płci

Wydawało by się, że są sprawy już jednoznacznie uzgodnione po wsze czasy. Jednak tak nie jest. Pewne środowiska przeprowadziły procedurę legislacyjną w sprawie uzgodnienia płci. Ten przepis zmierza do przyznania prawa o orzekaniu przez sąd płci na wniosek osoby, która stara się o orzeczenie w sprawie jej płci.

Jest to poważny problem, bo sprawa dotyczy zagadnień ustalonych nie tyle naukowo, ile praktycznie. Wypracowano społeczny podział ról między poszczególnymi członkami społeczeństwa, dokonano uporządkowania norm w zakresie obciążeń fizycznych pracą zarobkową, wydawało by się, że sprawy nie ma – a tu jest propozycja uregulowania normatywnego na wniosek grupy osób zainteresowanych wprowadzeniem zupełnie nowej normy, z absolutnym oderwaniem od doświadczenia zdobytego przez wieki.

Właściwie jest to zerwanie z doświadczeniem pokoleń, przyjęcie tylko z mocy ustanowionego prawa, że człowiek nie ma płci do czasu, aż zostanie to potwierdzone sądownie na mocy oświadczenia samego zainteresowanego, jaką płeć sobie wybiera…

Dla mnie jest to sprawa o tyle sprzeczna z zasadami, bo wprowadza wyłom w procedurze stanowienia prawa. Tu ktoś złożył wniosek, wniosek został przyjęty do porządku obrad, skierowany do komisji zgodnie ze zwyczajem i… nie uznano żadnego zastrzeżenia sprzeciwiającego się przyjęciu tego rozstrzygnięcia prawnego. Jest to absolutne kuriozum prawne, bo oparte jest ono na arytmetyce głosowania. Kto ma absolutną większość na sali sejmowej, ten ma rację…

Ten wyłom pozwala w przyszłości ustalić każdą normę, która tylko zdobędzie większość parlamentarną w chwili głosowania. Dziwi mnie, że nie skorzystano z tej możliwości przy ustanowieniu minimum wynagradzania w myśl wypowiedzi jednej z osób zajmujących wysokie stanowiska urzędnicze, że pracować za sześć tysięcy może tylko idiota albo złodziej. Myślę, że nadawanie biegu temu curiosum prawnemu nie ma sensu i że ten projekt znajdzie swoje miejsce w historii złego stanowienia prawa.

http://www.radiomaryja.pl/informacje/ustawa-o-uzgodnieniu-plci-do-podpisu-prezydenta/

 

 

 

Oferta ceny najniższej

Wygodnie jest wszystko rzucić na “kryzys”. Tyle, że jest to wyraz nieudolności zarządzania. Bo jak inaczej postrzegać brak rozwagi ? Dobra materialne mają to do siebie, że wymagają pomnażania. Znana jest biblijna przypowieść o talentach oddanych na przechowanie. Już w Biblii powiedziano, że talentów nie można zakopywać w przekonaniu o trafności decyzji. Nie wiem, czy to świadome zamierzenie, czy też przypadek – ale biblijny talent ma dwa współczesne odpowiedniki. Jednym jest talent – czyli umiejętność zdobywania mądrości i korzystania z niej – a drugi – talent jako miernik wartości – inaczej – kapitał. I znowu połączenie kapitału – materialnego, wyrażonego w środkach pracy, środkach produkcji, a także o kapitale intelektualnym – znaczy – mądrości, roztropności, wiedzy…

 Jeżeli kryzys jest brakiem – to w XXI wieku kryzys może dotyczyć chyba tylko sposobu myślenia zarządzających, względnie ich doradców. Jak wcześniej powoływałem się na biblijne talenty – te puszczone w obieg przyniosły zysk. Jeżeli talentem jest inteligencja czy wykształcenie – to te dobra również muszą wyruszyć poza mury uczelni. Tylko wykształceni i roztropni przywódcy są w stanie pomnażać kapitał – intelektualny czyli wiedzę oraz materialny – czyli pomnażać zyski.

Roztropność…

Jeżeli jest zysk, to roztropnie byłoby gospodarować nim w sposób przemyślany. Tutaj należy zachować umiar pomiędzy inwestycją a rezerwą. Zawsze trzeba przewidywać nieprzewidziane okoliczności. Kapitał musi być podzielony tak, aby pewna jego część stanowiła rezerwę na czas, gdy braknie kapitału obrotowego. A co robią politycy ? Przede wszystkim zafundowali nam modę na “najniższą cenę”. I ta najniższa cena zawojowała sposób myślenia. W obliczu różnych cen i mody na cenę najniższą zabrakło narzutu na odtworzenie substancji materialnej, na odtworzenie kapitału zainwestowanego. Przejedliśmy kapitał… Przejedliśmy nasze talenty.

Cóż można począć na rynku, kiedy potencjalny klient nie dyskutuje na temat ceny czy jakości produktu tylko dlatego, że nie ma za co nabyć cokolwiek ? W tej sytuacji koniecznością staje się fakt kredytowania. Tylko kredytowanie ma realną szansę na odbudowę kapitału. Roztropnością jest rozróżnienie pożyczki od lichwy. To jest już zadaniem PAŃSTWA. To PAŃSTWO ma za zadanie chronić obywateli przed nadużyciami. Gospodarka potrafi rozwijać się samodzielnie. Ale to prawo państwowe określa granice kontraktu, porozumienia pomiędzy producentem czy usługodawcą a konsumentem.

Brakuje racjonalnych uregulowań prawa w tej sprawie. Dzisiaj Państwo określa narzuty i kontrybucje. Te narzuty mają się nijak do realnej możliwości rozliczenia finansowego transakcji. Swobodne kształtowanie cen surowców wraca w wysokich cenach produktów. Czasem dofinansowanie surowca, czyli dopłata do jego wydobycia pozwala na stosowny poziom ceny produktu finalnego. A my zmieniliśmy struktury gospodarcze. W większości są to spółki kapitałowe – sp. z o.o. czy też S.A. – tyle że nie są to przedsiębiorstwa państwowe.

Na czym polega ta subtelna różnica ? Przedsiębiorstwo państwowe mogło realizować cele państwowe – na przykład mogło dawać pracę – czyli wynagrodzenie zgodnie z interesem państwa. Natomiast spółki kapitałowe nie mają prawnej możliwości zatrudniania pracowników w sytuacji, gdy nie ma dochodu. Spadek dochodu musi skutkować ograniczeniem kosztów. Ponieważ w zgodzie z przepisami prawa najprostszym rozwiązaniem jest redukcja wynagrodzenia pracowników – zatem w dużej części wystarcza redukcja liczby pracowników.

Takie działanie pozwala jakiś czas przetrwać, ponieważ i tak nie ma zbytu. Dlatego zwalnia się pracowników szeregowych – tych zawsze będzie można odtworzyć. Gdyby była to struktura przedsiębiorstwa państwowego – zatrudnienie można by zredukować pod warunkiem zachowania pewnego minimalnego poziomu bytowego rodziny. Są przepisy, które gwarantują pewne minimum wynagrodzenia, ale w praktyce wynagrodzenie pracowników jest tak skonstruowanie, że w zasadzie nie jest konkurencyjne z minimalną płacą. Taki system premiuje bylejakość. Pracownik niewystarczająco wynagradzany nie utożsamia się z firmą i poza tym nie wpływa na wydajność roboczogodziny przedsiębiorstwa. Wtedy następuje pewna pasywność i samozachowawczość, która może pogrążyć Firmę w najmniej oczekiwanym momencie. Chociażby tylko dlatego, że źle wynagradzani pracownicy… znajdą sobie atrakcyjniejszego pracodawcę. Ale – czy jest to rozwiązanie korzystne dla firmy ?

Sądzę, że szybko się zemści, ponieważ z chwilą zwiększenia zamówień taki zakład bardzo często nie jest w stanie podołać zwiększonemu portfelowi zamówień… ponieważ nie ma kadr…

To tylko jeden aspekt KRYSYSu. A jest ich niemało…

Ach, ten Kryzys…

Kryzys.

 To słowo jest znane na wszystkich kontynentach. Znane i sprawdzone. Lecz kryzys właściwie jest terminem pustym. Pustym, bo niby wiele tłumaczy, lecz nie załatwia niczego.

 Kryzys. Z jednej strony jest to brak czegoś, chociaż niekoniecznie wyłącznie pieniądza, ale też kryzys to nadmiar, także i pieniądza.  Ktoś powie – jak brak, to dlaczego namiar. Albo też zwróci uwagę, że kryzys to deficyt, nie nadmiar pieniądza. W pewnym sensie jest to prawda, ale nie do końca z tym się zgodzę.

 Kryzys – jest to stan pewnej nierównowagi, jest to przekształcenie pewnej stabilizacji w niepewność. Bardzo często kryzys dotyczy działalności gospodarczej w skali państwa, chociaż kryzys potrafi boleśnie dotykać także i sfery uczuć. Wtedy mówimy o kryzysie w miłości, kryzysie w małżeństwie ect.  Wracając do kryzysu w gospodarce w skali państwa i międzynarodowej – to medialne ogłoszenie nadejścia kryzysu jest już tylko stwierdzeniem faktu braku możliwości dyskretnego działania systemu samoregulacji rynku. W tym miejscu zaczyna się kryzys kompetencji urzędników. Każdy ma wiele koncepcji a żaden nie znajduje rozwiązań, nie wydaje decyzji, zaczyna się przerzucanie odpowiedzialności – aby jak najdalej od siebie odsunąć ryzyko odpowiedzialności za podjętą decyzję.

 Kryzys…

Kryzys gospodarczy dotknął świat około 35 lat temu. Wtedy, w Polsce – cieszyliśmy się z niezależności, samorządności i samofinansowania. Mało kto dostrzegał rzeczywiste źródło kryzysu gospodarczego. A tak naprawdę to kryzys rozpoczęły wojny w krajach arabskich oraz krwawe potyczki pomiędzy grupami etnicznymi w krajach afrykańskich. To właśnie w latach 80. XX w. nastąpił regres polskiego eksportu – zamiast dóbr konsumpcyjnych i środków pracy (urządzenia produkcyjne, siła robocza) – przedmiotem zainteresowania się importerów stała się… broń.

 Nagle dziesiątki firm produkujących dobra konsumpcyjne ustąpiło miejsca producentom i pośrednikom handlu bronią. Życie żołnierza czy partyzanta jest krótkie, potrzeby niewielkie a konsumpcja ograniczona. Brak inwestycji to kolejna firma bez możliwości sprzedaży swojego produktu… a ucieczka z pola walki w obronie życia to powrót kilku tysięcy Polaków zatrudnionych jako pracownicy za granicą.  Prawdziwym źródłem kryzysu światowego jest wojna – szereg niewypowiedzianych wojen w krajach nabywających szereg dóbr konsumpcyjnych, to powrót z kontraktów zagranicznych polskich pracowników do kraju. Dodam, że nie tylko polskich, bo Polacy współpracowali z firmami innych państw obsługujących eksport produkcji z krajów rozwiniętych do tych, które jeszcze nie rozwinęły swojego potencjału.

Spadek wysokości wynagrodzenia pracowników spowodowany powrotem wielu rodzin do macierzystego kraju zaowocował  spadkiem konsumpcji. Mimo, że liczna grupa nabywców posiadała znaczące potrzeby bytowe, polski rynek nie był przygotowany do zabezpieczenia popytu w kraju. Spowodowało to podniesienie cen. Ale tylko podnoszenie cen bez reakcji zwrotnej – mimo większej produkcji nie następowało zwiększenie wynagrodzenia.  Tutaj dotykam rynku polskiego – wtedy najsłabszego ogniwa gospodarki światowej. Głód towarowy w Polsce zwrócił uwagę producentów zagranicznych na polski rynek. Tutaj szło niemal wszystko i za każdą cenę. Szły wyroby odzieżowe i buty i ręczniki i samochody i sprzęt AGD. Telewizory, radiomagnetofony – wszystko bez wyjątku i bez ograniczeń. Import zaspokoił wygłodzone konsumpcji polskie społeczeństwo.

 Eldorado importerów zakłóciło dotychczasowy rytm produkcji w Polsce – starannie wyważonej, obliczonej na wysoką jakość i niezawodny zbyt. Produkt sprowadzony do Polski bił swoją jakością. Ilością oraz dostępnością.  Możliwość kupienia niemal wszystkiego na kilka lat dała zbyt produkcji zagranicznej. Ale też przyczyniła się do likwidacji polskiego przemysłu. Do likwidacji produkcji w Polsce. Moda na import przy likwidacji polskiego przemysłu zaowocowała brakiem środków płatniczych u polskiego obywatela.  Likwidacja szeregu wiodących polskich firm w związku z reorganizacją struktury polskiej gospodarki pod szyldem walki z „galopującą” inflacją lat 90. XX w. także ma swój udział w przeniesieniu kryzysu w czasie. Wtedy produkt polski importowany niemal do wszystkich krajów świata (ręczniki, odzież, „polski len”, samochody czy sprzęt budowlany, kotły dla cukrowni) przez kraje o niższym statusie materialnym (Afryka, Azja, Bliski Wschód) ustąpił pola produktowi krajów wysokorozwiniętych. Tym samym gospodarcza potęga światowa odsunęła widmo bankructwa na kolejnych kilka lat.

 Pogoń za zyskiem doprowadziła do przeniesienia produkcji do krajów III świata – do Chin czy Korei, do Malezji, zyskał Singapur… Niewielkie – ale nowe zakłady na nowych obszarach mogły zarzucić świat ogromem swojej produkcji. Tym samym środowiska uznanych producentów poczęły tracić materialnie. Początkowo przechodzenie szeregu pracowników na zasłużone emerytury uśpiły czujność rządów, bo nie zgłaszano problemów bezrobocia, to teraz – kiedy brakuje stanowisk pracy – rodziny pozostały bez środków na utrzymanie.

 Kryzys…

Kryzys nie powstał sam, spowodowało go działanie polityków, którzy przyczynili się do eskalacji nieporozumień, do działań zbrojnych, do walk powodujących zniszczenia substancji mieszkaniowej. Początkowo zapotrzebowanie na broń dawało zyski producentom broni, jednak długotrwałe konflikty nie rozwiązują problemów. Ponadto wstrzymują obrót dobrami konsumpcyjnymi. Wtedy tracą wszyscy – ludzie tracą swoje życie, swoich bliskich, sens życia i zaprzestają funkcjonować jako konsumenci. Ograniczają się jedynie do egzystencji.

 I to jest chyba źródłem kryzysu. Kryzysu polityki rozstrzygnięć na drodze militarnej. A skutkuje to wstrzymaniem produkcji na znacznych obszarach, nieraz bardzo dalekich od zarzewia walki zbrojnej.  Wstrzymanie produkcji wyłącza kolejne rodziny z konsumpcji, ograniczenie konsumpcji ogranicza kolejne przedsiębiorstwa w rozwoju, kolejne rodziny tracą utrzymanie.

Jak można zaradzić kryzysowi ?

 Sądzę, że nie jest to zamknięta linia działań społecznych czy gospodarczych. Jest to system gospodarki sterowanej na szczeblu państwa – to polityka państwa w powiązaniu z polityką międzynarodową odpowiadają za konsekwencje – tutaj nierozstrzygniętych konfliktów zbrojnych.