Referendum Złotego Pociągu do Władzy

Referendum jest już za nami. Oczywiście, słaba frekwencja jest efektem działania PiS, która to partia wystawiła prezydenta odpowiadającego za państwo, prezydenta, który nie odwołał referendum, ogłoszonego przez swojego poprzednika i w ogóle odpowiada za całokształt nieudanej polityki PO…

Wyniki referendum są imponujące – 80 procent uczestników wypowiedziało się (wyniki częściowe) wprost za zmianą systemu – za wyłanianiem kandydatów z lokalnych społeczności wprost, a nie za pośrednictwem partii politycznych. Jest tylko mały problem, bo referendum powinno osiągnąć frekwencję rzędu 50% osób uprawnionych do udziału.

Czy można nadal myśleć o reformie państwa? Myślę, że zarząd państwem jest jak buty – aby były wygodne, muszą dopasować się do nogi, ale kiedy nadmiernie uwierają, to trzeba zmienić je na nowe, lepsze, bez wad ujawnionych doświadczeniem. To znaczy, buty firmy znanej jako kiepska nie znajdą zainteresowania u nabywcy. Chyba że będzie to osoba nie posiadająca doświadczenia.

Jednym z krytyków polityki, który wyciąga wnioski na przyszłość na podstawie zaobserwowanych wydarzeń, jest Max Kolonko. Jego uwagi można traktować jako przepowiednię, bo już niejeden raz nawet najbardziej niewiarygodne koncepcje potwierdziły się po upływie jakiegoś czasu. I nie można uznać, że jest to tylko satyryk. Jest to dobry dziennikarz prezentujący wydarzenia polityczne.

20 stopień zasilania…

Jakże niedawno, w środku upalnego lata, przeżywaliśmy horror braku energii elektrycznej. W pełnym słońcu, w czasie bezwietrznej pogody, kiedy dzień trwa więcej niż 12 godzin, elektrownie straciły nagle zdolność do produkcji energii elektrycznej. Farmy wiatrowe zastygły w bezruchu, elektrownie fotowoltaiczne trzeba było przesłonić przed nadmiarem słońca, aby wysoka temperatura nie uszkodziła cennych ogniw fotoelektrycznych. Wysuszone koryta rzek i zbiorniki wody, takie jak jeziora, toczyły wody zbyt ciepłe, aby schładzać przegrzane generatory elektrowni cieplnych. A wszystkiemu winien jest…

Poszukiwania metod obniżania kosztów trwają. Przechodząc przez ekspozycję mrożonek dużego marketu zwróciłem uwagę na intensywny szum wentylatorów agregatów chłodniczych. I tu zacząłem zastanawiać się – czy te wentylatory muszą tak szumieć. Muszą, ponieważ agregaty chłodnicze każdej lady chłodniczej pracują w trudnych warunkach. Otwarta lada wymaga bardzo intensywnego chłodzenia… a pomieszczenie jest ogrzewane…

Paradoks? A może taka technologia? I po co ten szum?

Zastanawiając się nad obniżeniem kosztu pracy chłodziarek na przestrzeni kilkuset metrów kwadratowych, dochodzę do wniosku, że agregaty chłodnicze zasila energia elektryczna, a ciepło odbierane produktom w komorze chłodniczej musi być gdzieś usunięte – stąd praca tylu wentylatorów. I agregatów zasilanych energią elektryczną… za którą trzeba płacić wprost proporcjonalnie do ilości lad chłodniczych…

Gdyby tak zorganizować chłodnię bez zasilania energią elektryczną?

Nie jest to pomysł irracjonalny. Chłodziarka składa się z dwóch części – wstępnego podgrzewania cieczy roboczej oraz odparowania jej w komorze chłodzącej… Wstępne podgrzewanie realizuje kompresor zasilany energią elektryczną … Gdyby tak wrócić do historii przemysłu chłodniczego … to pierwsze agregaty chłodnicze także wykorzystywały prąd elektryczny … ale do wstępnego podgrzewania cieczy chłodzącej… A grzałkę elektryczną można zamienić na palnik gazowy (co jest praktycznie wykorzystywane w chłodziarkach campingowych) – albo… gorącą wodę pozostającą po schłodzeniu  urządzeń elektrociepłowni (tu grzeje się wodę aż do otrzymania pary przegrzanej – czyli o bardzo wysokim ciśnieniu, uruchamiającej wirnik generatora prądu, po czym para wodna ulega schłodzeniu i wraca do elektrociepłowni celem podgrzania… i tak przez cały rok…

Schłodzenie przegrzanej pary wodnej jest procesem wykorzystywanym do ogrzewania wody na cele gospodarcze i konsumpcyjne latem oraz zimą do ogrzewania pomieszczeń… Gdyby do pracy agregatów chłodniczych marketu spożywczego wykorzystać gorącą wodę – wtedy spadłoby zużycie energii elektrycznej na pracę agregatów chłodniczych – a nie są to małe kwoty. Brakuje tylko wzajemnego porozumienia firm posiadających nadwyżkę gorącej wody (one muszą na tym zarobić) oraz usiłujących zmniejszyć koszt zakupionej energii elektrycznej dla celów grzewczych (znaczy – prąd służy do wymuszenia schłodzenia określonej przestrzeni).

Energia elektryczna zużywana przez każdy dodatkowy agregat sumuje się… a woda gorąca oddaje ciepło w zależności od wielkości wymiennika ciepła. Przemysł jest w stanie wyprodukować agregaty chłodnicze zasilane gorącą wodą – aby obniżyć koszt przechowywania żywności. Urządzenia te pracują przecież przez 24 godzinny dziennie przez wszystkie dni roku – pobierają przy tym ogromną ilość prądu, który jest efektem podgrzewania wody celem jej odparowania – i tak koło zamyka się.

Sądzę, że wielki handel jest sojusznikiem wykorzystania energii pozostającej po schładzaniu przegrzanej pary wodnej w elektrociepłowniach. Dodatkowym efektem będzie obniżenie poziomu hałasu wytwarzanego pracą agregatów chłodniczych w placówkach sprzedaży. Na zakończenie dodam, że wielkie sklepy, poza chłodziarkami w sali sprzedaży, wykorzystują także ogromne komory chłodnicze i instalacje do klimatyzacji – również zasilane  prądem elektrycznym. Po pewnej modernizacji również i one mogłyby korzystać z energii odzyskanej ze schładzania pary przegrzanej.

Ta koncepcja nie jest nowa. Lodówki absorpcyjne stosowano przed II wojną światową i zastąpiły je agregaty sprężarkowe – znacznie wydajniejsze i zużywające mniej energii elektrycznej. Temperatura wody grzejnej musiała wynosić minimum 80 stopni C, nominalnie było to jakieś 120-130 stopni C. Aby dostarczyć wodę o takiej temperaturze do supermarketu, to nie jest problem. Wystarczy zainteresować właściciela obniżeniem kosztu utrzymania standardowej chłodni.

Gwarantem opłacalności takiej inwestycji jest powszechność użytkowania. Można to uzyskać współpracą z przedsiębiorcami zainteresowanymi obniżeniem kosztów własnych – wymaga to jednak intensywnej akcji promocyjnej oraz zainteresowania producentów zmianą zasilania w energię – zamiast prądu – gorąca woda, szczególnie w okresie letnim trudna do zagospodarowania.

Ostatnich osiem lat pokazało, że inwestycja w przemysł może być wstrzymana całkowicie, jeżeli nie będzie woli politycznej. Wykorzystanie gorącej wody wprost wyeliminowałoby konieczność zapłacenia za gaz, który służy do ogrzewania, dostawca gazu poniósłby stratę finansową, więc dbanie o interes własny jest nie lada wyzwaniem.

Moja sugestia dotyczy wtórnego wykorzystania ciepła wytworzonego wprost do produkcji energii elektrycznej. Wtórne wykorzystanie zastąpiłoby energię elektryczną przeznaczoną do ogrzewania technologicznego prądem elektrycznym. Już istniejące ujęcia wód termalnych wykazują opłacalność wykorzystania ciepła stygnącej wody. Więc może sięgnąć po ciepło, które jest odpadem poprodukcyjnym? Warunkiem opłacalności i niskiej ceny jest… powszechne zapotrzebowanie.

TO właśnie  TERAZ jest właściwy moment na przygotowanie modelu dystrybucji tej energii, to TERAZ muszą powstawać i koncepcje, i urządzenia pozwalające wykorzystać tę energię, gdy tylko będzie dostępna.

To nie są fantazje. Jeżeli możemy ogrzewać część miasta przy okazji usług balneologicznych, to przemysłowy odbiorca nadwyżki ciepła byłby doskonałym sponsorem. Geotermia jest mało popularna, nie dlatego że się nią nikt nie interesuje, tylko dlatego, że to olbrzymie inwestycje, gdzie i tak trzeba wody termalne podgrzewać, bo mają za niską temperaturę. Gdyby zamiast energii elektrycznej, wykorzystać do tego celu schładzaną parę przegrzaną? Wykorzystanie gorącej wody wprost wyeliminowałoby konieczność zapłacenia za gaz, który służy do ogrzewania. Gorącą wodę, w przeciwieństwie do gazu, można przesyłać tylko na bardzo małe odległości. Tyle że kryzys światowy prawdopodobnie wymusi wykorzystanie innej energii, aby uzyskać zmniejszenie kosztów. Alternatywna energia nie jest tania, bo trzeba w nią dużo zainwestować. Dopiero jej wykorzystanie zdecydowanie obniża koszt kolejnych produktów.

Na zakończenie należy dodać, że w powszechnym rozumieniu “energia geotermalna” jest to nie woda z głębi ziemi, ale instalacja na niewielkiej głębokości i przy wykorzystaniu efektu “pompy ciepła”, jest to zupełnie inna technologia, która również bazuje na energii cieplnej, ale z otworów nie przekraczających głębokości 100 m

 

Andrzej Duda ucieka przed premier Ewą Kopacz !

Zastanawiam się, czy nasze prawodawstwo nie zostało zdewastowane totalnie. Najwyższym urzędem władzy w państwie jest Sejm, ale to prezydent państwa jest jednoosobowym przedstawicielem wszędzie tam, gdzie kolegialny zespół władzy w państwie jest “nazbyt licznie przybyły”…

Tu mam pewne wątpliwości, bo właściwie to prezydent wręcza nominację dla prezesa rady ministrów z misją utworzenia rządu… W świetle bardzo nieparlamentarnej sieci wydarzeń z udziałem przedstawicieli najwyższych urzędów państwowych nabieram przekonania, że MUSI zostać wprowadzona zasada dymisji premiera z urzędu z chwilą wyłonienia prezydenta elekta w wyborach powszechnych.

Tym samym prezydent elekt miałby możliwość nominacji prezesa rady ministrów z misją kontynuacji prac dotychczasowego rządu lub też powołania zupełnie nowego rządu z dymisją dotychczasowych ministrów.

Myślę, że wprowadzenie zasady rozłączności przywódców partii politycznych z ubieganiem się o wszelkie stanowiska publiczne w organach władzy państwowej, tak stanowiącej, jak i wykonawczej, byłoby panaceum na arogancję urzędników dotkniętych spojrzeniem wymiaru sprawiedliwości. Aby tak było, konieczne jest również wprowadzenie zasady wyłaniania przedstawicieli do sejmu według ordynacji większościowej – gdzie mandat otrzymuje ten kandydat, który faktycznie otrzymuje największe poparcie swoich wyborców.

W ostatnich dniach znowu podnosi się problem niechęci prezydenta Andrzeja Dudy do premier Ewy Kopacz. Myślę, że warto to zobaczyć !

Paweł Kukiz już wygrał referendum !

Batalia o JOW w sejmie trwa od wielu już lat. Od pamiętnej Konferencji w 1999 roku w Nysie wiedza na ten temat zaczęła rozszerzać się w tempie geometrycznym i jeżeli jeszcze w pierwszych latach po 2000 roku JOW kojarzyło się z mandatem w ruchu drogowym, to obecnie mało kto o tym nie słyszał.

Szczególnie widoczne jest to w rozmowach między osobami powiązanymi z partiami politycznymi. Jest prawdą, że system JOW uniezależnia sejm od wodzów politycznych, ale kłamstwem jest przekonanie, że sejm złożony z 460 osób wcześniej nie znających się nie dojdzie do jakiegokolwiek porozumienia.

Uważam, że w tej ocenie jest ogromny fałsz pojmowania idei demokracji pośredniej. Poseł – jak nazwa wskazuje – jest osobą posłaną przez mocodawcę do wyrażenia stanowiska mocodawcy na forum, w którym tenże mocodawca być nie może. Ideą są okręgi wyborcze jednakowe pod względem liczebności mieszkańców/wyborców, ale też i stabilne w swoich granicach w czasie. Na forum sejmu w głosowaniu nad przyjęciem uchwały lub za jej odrzuceniem liczy się głosy uczestników głosowania i przyjmuje się za zasadę, że obowiązuje ten wynik, za którym opowiada się większa liczba posłów.

I tu posłowie wcale nie muszą układać się z jakimkolwiek partnerem, ich zadaniem jest wyłącznie przedstawienie woli swoich własnych wyborców, swojego elektoratu i tu jest problem – bo dzisiaj stanowisko elektoratu zastępuje głos Tuska.  To koncepcje forowane przez koalicję arytmetyczną w dyscyplinie głosowania decydują o treści uchwały sejmu. To tutaj nikt nawet nie wschłuchuje się w oczekiwania społeczeństwa – czego dowodem jest 750 tysięcy zmielonych podpisów (akcja 4 x TAK), jest to oddalenie wniosku popartego przez ponad milion obywateli w takich sprawach, jak wysłanie 6-latków do szkoły wbrew woli ich rodziców, to jest ignorancja wobec wniosku o weryfikacje propozycji rządu podnoszącą wiek uprawniający do przejścia na emeryturę, to jest również arogancja wobec podpisanych ponad 2,5 miliona obywateli w sprawie obrony interesu Lasów Państwowych.

Czy są to wszystkie sprawy załatwione wbrew woli społeczeństwa ?

Przecież była akcja ratowania polskiego przemysłu, polskich stoczni czy wielu włókienniczych i dziewiarskich zakładów przemysłowych, likwidacja polskiego przemysłu we wszystkich dziedzinach, to poszukiwanie importerów zagranicznych wbrew interesowi polskich przedsiębiorców, którzy na początku lat 90. XX w. rozwinęli inicjatywę gospodarczą w niespotykanej skali, samorzutnie i na bazie własnych środków inwestycyjnych, których przecież nie było wiele.

Pamiętamy różne afery z polskim węglem sprzedawanym przez paserów, ze złotem skupowanym i przyjmowanym w depozyt, które to złoto nagle zaginęło w rękach prominentnych recydywistów, bezkarnych w majestacie polskiego prawa – które przecież ktoś przedstawił sejmowi do uchwalenia…

Powtarzam, Paweł Kukiz wygrał referendum 6 września 2015, bo nie jest to już temat pomijany w mediach, przemilczany przez polityków. Ten temat drąży naszą świadomość a doświadczenie 4 tysięcy kandydatów z jednego tylko komitetu wyborczego na 460 mandatów poselskich mówi samo za siebie. A przecież wystarczyłoby utworzyć kilka różnych komitetów wyborczych, z któych żaden nie przekroczyłby limitu 920 kandydatów… za przyzwoleniem społeczeństwa – że jest to właśnie ta sama grupa ludzi. I mamy wybory wygrane już samym zaangażowanie społeczeństwa.

Powtarzam – Paweł Kukiz już wygrał referendum 6 IX 2015 !

Złotego pociągu dalszy bieg…

Kilka dni temu rozszalała się burza na temat lokalizacji transportu, który zaginął w 1945 roku i prawdopodobnie w tym składzie Niemcy ukryli bardzo cenne obiekty, m. in. depozyty z banków wrocławskich.

Marzenie o pociągu ze złotem otwiera drogę różnym spekulacjom. Słyszałem od osób wtajemniczonych, że jednym z miast z podziemnymi zakładami o tajemnej przeszłości jest Nysa. Pod miastem mają znajdować się ogromne przestrzenie podziemnej fabryki a jedna z legend głosi, że istnieje tajemny tunel łączący Nysę z częścią Kłodzka, być może nawet z samą twierdzą. Tunel ten miałby przebiegać w kierunku z Nysy przez Goświnowice, następnie miałby przebiegać w kierunku na Maciejowice… i dalej do Kłodzka.

Wtajemniczeni wspominali, że jako małe dzieci wchodzili w tajemnicze podziemia, a niektórzy oświadczali, że było tam nieprzyjemnie i pod nogami znajdowały się kości prawdopodobnie jeńców pomordowanych przez niemiecką obstawę w chwili ewakuacji przed frontem. Trochę jest to dla mnie nazbyt fantastyczna opcja, ponieważ już jako dziecko, jeszcze w latach 60. XX w. miałem okazję widzieć zwłoki leżące w kryptach cmentarnych. Jeżeli ktoś w tamtym czasie wędrował po podziemiach ze szczątkami ludzkimi, to opowiadanie o “porozrzucanych kościach” nie bardzo odpowiada prawdzie. Mogły to być jakieś krypty zasypanych cmentarzy, względnie katakumby świątyń wyburzonych przez działania wojenne, po których pozostały jedynie place.

Wtedy rzeczywiście kości rozrzucone w podziemiach mogły być resztkami rabowanych klejnotów zmarłych z trumien. Ale byłyby to już szczątki z okresu znacznie wcześniejszego, niż z 1945 roku.

Wiadomo też, że Wrocław, Wałbrzych czy też Srebrna Góra, to są miejscowości eksploracji górniczej, posiadające różne i do dzisiaj nierozpoznane sztolnie i wychodnie wyrobisk górniczych z różnych okresów. Nic dziwnego, że pobudzają wyobraźnię a tajemnica Bursztynowej Komnaty, Wrocławskiego Złota czy nawet ważnych substancji chemicznych nadal nie jest znana.

Jeżeli ktoś spojrzy na starsze mapy Dolnego Ślaska i nie daj co, pojeździ sobie po terenie, zlokalizuje przebieg nieczynnych od lat 50. czy 60. XX w. szlaków kolejowych. Jest trasa wiodąca przez Strzelin i Maciejowice do Otmuchowa. Z Otmuchowa biegły linie kolejowe dalej na południe Polski i jeszcze w rejonie nadgranicznym znajdziemy typowe obiekty kolejowe, do których od lat nie dobiega żaden szlak kolejowy. Jeżeli można doprowadzić do likwidacji setek kilometrów szlaków kolejowych w taki sposób, że tylko staranna analiza układu reliktów pozwala na wskazanie, którędy biegło torowisko – to co powiedzieć o przemyślnej i świadomej likwidacji szlaków kolejowych ?

Technicznie jest to możliwe. Zatem – dlaczego tak wiele miejsca media poświęcają śladom pociągu, który rozmył się we mgle wiosną 1945 roku ?

Są różne relacje, ale są one przedstawiane przez ekipy dziennikarskie i ekipy filmowe. A są to specjaliści od tworzenia fikcji – i mają za to całkiem niezłe przychody. A może właśnie filmy na temat możliwego miejsca ukrycia zaginionego pociągu są właśnie żyłą złota poszukiwaną przez znalazców ?

Rodzina wiązana przez pokolenia

Radość życia we dwoje…

Radość życia we dwoje objawia się przyjemnością bycia we własnym  towarzystwie. Zaczyna się bardzo wcześnie, tutaj niema reguł, ale zdarzają się przypadki, gdy już przedszkolaki ze sobą sympatyzują i stworzą trwały związek w dorosłym życiu. Tutaj o trwałości takiego związku decyduje pewna stabilizacja rodziny – kiedy rodzice dziecka mają już własne, duże mieszkanie i stabilne warunki zaspokojenia potrzeb bytowych. Znaczy – mają pracę z odpowiednim uposażeniem.

Dziecko w takiej rodzinie ma możliwość spotkać inne dziecko o podobnym statusie. Może zdarzyć się, że powstaje nieznana nić porozumienia pomiędzy tymi dziećmi, która zostaje przeniesiona na wspólny kontakt poprzez przedszkole i szkołę do poziomu szkoły średniej, może i wspólnie wybiorą tę samą uczelnię.

Stabilność wpływa na tę radość wspólnego życia. Nie zawsze tak jest. Są okoliczności, które potrafią zaburzyć czysty związek przyjaźni między dwojgiem ludzi. Podkreślę tutaj, że w normalnych warunkach istnieją dwie kategorie wzajemnej sympatii – osobników różnej płci – oraz osobników tej samej płci, ale każda z tych relacji ma inne podłoże.

Koleżeństwo wiąże się ze wspólnym interesem zaspokajania zainteresowań. Może to być fascynacja sportem, modelarstwem czy sztuką. Są to szczególne warunki zainteresowania, które trudno zaspokajać współpracą osobników płci obojga. Chociażby sport – tutaj “rywalizacja” nie jest możliwa z uwagi na intensywność treningu, zasady rywalizacji. Trudno sobie wyobrazić pojedynki np. w zapasach pomiędzy kobietą i mężczyzną. Nie mieści się to w kulturze szeroko pojętej – ponieważ mężczyzna ma opiekować się kobietą. Miażdżenie słabszej fizycznie jednostki może pobudzać jedynie najniższe instynkty.

Jednak są dziedziny – w których zawodnicy mogą się mierzyć bez względu na płeć – są to na przykład rozgrywki w tenisa. Przeciwnie, dwoje ludzi z przyjemnością spędzi wiele godzin w treningu tenisa, szachów czy też brydża. Ja chciałem głębiej zająć się przyjemnością bycia ze sobą dwojga osób, które zawiązują rodzinę – jest to szczególny wyraz tej przyjemności bycia ze sobą. I tu zaczynają się tzw. schody. Można przyjąć, że rodzina powinna mieć samodzielne mieszkanie już od chwili zawiązania się. Być może jest to wielka prawda, ale osobiście sądzę, że to “osobne mieszkanie” jest pewnym uproszczeniem. I to bardzo wielkim uproszczeniem.

Przeciętnie związek małżeński zawierają dwudziestolatkowie. Wtedy ich rodzice są dziarskimi czterdziestolatkami. Zaczynają się więc problemy, bo dwudziestolatek w rodzinie ma jeszcze rodzeństwo – z natury rzeczy – młodsze. Cały czas w rodzinie trwają dyskusje – dlaczego i kto pójdzie dzisiaj do kina, a kto nie pójdzie, dlaczego ten starszy może, a młodszemu jeszcze nie wolno… A tutaj wprowadza się jakiś obcy człowiek… Obcy w domu… zaczynają się niesnaski, bo wymaga to osobnego pokoju, do którego już wypada zapukać przed wejściem, czego wcześniej nie było… Wspólne wcześniej wycieczki już nie zawsze dochodzą do skutku w tym samym składzie, bo “nowa” rodzina jest jakby “uprzywilejowana…”

Jak wcześniej wspomniałem, przyjemność wspólnego bycia ze sobą – wzajemnego bycia ze sobą – ujawnia się w różnym wieku, ale też – co się zdarza – ulega i zakłóceniom, i przekształceniom. Często taki sympatyczny związek nagle rozpada się. Jeżeli połączymy ze sobą te dwie możliwości – udany związek i gorycz rozpadu związku – i jeżeli dotyczy to osób wspólnie mieszkających ze sobą – znaczy rodziny z dorastającymi dziećmi – to rodzice nie zawsze wiedzą o wszystkich sekretach swoich pociech. W tym momencie radość i wspólne przeżywanie cudzego szczęścia zakłóca przecież utajona jeszcze gorycz któregoś z rodzeństwa. Zaczyna kiełkować  nienawiść. W takim przypadku cudza radość kłuje osobę porzuconą boleśnie.

Nie każdy umie przejść nad osobistą porażką do porządku dziennego i szukać szczęścia gdzie indziej. Są ludzie zamykający się w swojej zawiści – tak, jest to już zawiść pod adresem osoby cieszącej się sukcesem. Zaczyna się okres utajonych “podejść” – złośliwości względem wybranej osoby, szukaniem sojuszników w celu już wspólnego dokuczenia celowi zawiści. Niestety, wiele rodzin doświadczyło goryczy nienawistnej “teściowej”. Często słodkiej i staroświeckiej, nie dostrzegającej swojego działania w złu. Rodzina – zamiast wesprzeć się w sposobach rozładowania przyczyn przegęszczonego mieszkania, którego powierzchnia nie ma znaczenia, walczy z utrudnieniami, walczy z upokorzeniami, w końcu okazuje się – kto tu jest winien.

Tą przysłowiową “teściową” nie zawsze jest matka współmałżonka. Bardzo często jest to brat lub siostra, może każde z rodzeństwa, które zawsze widziało swoją krzywdę i teraz ma możliwość “rewanżu”, czasem – może to być nie mama, lecz ojciec współmałżonka. Bardzo często “młodzi” obarczeni dorastającym dzieckiem tracą źródło utrzymania – albo upada przedsiębiorstwo zatrudniające któreś ze współmałżonków, czasem upada ich rodzinna firma i wszyscy pozostają bez środków do życia podczas, gdy rodzice przechodzą na spokojny wikt wypracowanej emerytury… Wtedy powstaje kolejny rodzinny konflikt, bo “mama” daje “im”, a nie swoim dzieciom pozostającym w stanie wolnym.

Jak wyjść z tej spirali konfliktów ? Gdzie szukać pomocy – by wytłumić konflikty, jak zmobilizować rodzinę do wspólnej pracy nad przywróceniem jak najkorzystniejszych warunków dla każdego członka tej – rozrastającej się rodziny ? Czy są negocjatorzy, którzy potrafiliby próbować dotrzeć do nieprzejednanych członków rodziny, by wspólnie doprowadzić do wytłumienia emocji i wygaszenia konfliktu. Czasem jest to walka o mieszkanie, która raczej polega drugiemu na wykazaniu własnej wyższości… Może jest to utajona wola “zapanowania” nad światem ? Wola wysługiwania się najbliższymi celem okazania im własnej dla nich pogardy ? Przecież uzyskanie konsensusu – to jest proste pod warunkiem, że zostaną ujawnione prawdziwe przyczyny konfliktu. Często któreś z rodzeństwa, zbyt długo pozostające w stanie bezżennym i mieszkające samodzielnie wraca w progi rodzinnego domu, bo mu się także “coś” należy” – kiedy tak naprawdę chodzi o “psa ogrodnika” – który “sam nie zje, drugiemu nie pozwoli”.
Jak zapobiegać takim sytuacjom ? Jak wychowywać dzieci, jak uczyć młodzież, by nie była podatna na ataki zawiści, niszczenia siebie tylko dlatego, żeby zniszczyć cudzy sukces radości bycia we dwoje. Bo najgorliwiej zwalczają cudzą miłość osoby – które już posiadają i pracę, i mieszkanie… lecz same nie cieszą się radością bycia we dwoje…

Radość życia we dwoje

Życie we dwoje jest radosne ale i trudne – wymaga dojrzałości, a przede wszystkim zdolności pójścia na kompromis. Niestety, w środkach masowego przekazu promuje się postawę “JA”  – nie ma w tej sytuacji miejsca na empatię przejawiającą się nie tylko w słowach, ale i w czynach. A pomoc tzw. terapii rodzinnej? Środowisko psychoterapeutów czasem okazuje się szarlatanami, którzy często nie posiadają dostatecznie głębokiego wykształcenia psychologicznego, często jest to ich któraś z kolei specjalność po jakichś zaocznych kursach w towarzystwach psychologicznych i to właśnie ci pseudo terapeuci bezkarnie manipulują psychiką swoich klientów. Chociaż często sami mają kłopoty w relacjach z ich własną rodziną.

Niestety, pojawia się coraz więcej będzie nieszczęśliwych dzieci z rozbitych małżeństw, i jeśli w dalszym ciągu będzie się promować egoistyczne postawy, szczególnie kobiet, to wychowanie dzieci i dobro rodziny wymagające często rezygnacji z “rozbuchanego” JA nie zapewni spokoju sumienia (czy ktoś jeszcze pamięta, co to jest?) i trudno w takim przypadku oczekiwać na pozytywne skutki wychowania w rodzinie.

Radość życia we dwoje może być zakłócona również modelem wychowania w rodzinie. Bardzo często jest tak, że pierwsze dziecko jest najbardziej oczekiwanym wydarzeniem w życiu rodziny. Po jakimś czasie pojawia się mu rodzeństwo.

Teraz następuje odwrotna sytuacja. Cały czas pochłania nowy gość w domu i trudno jest wytłumaczyć malcowi, który czuje się jak pomnik zrzucony z piedestału, że tego wymaga chwila, że jest to trudny dla wszystkich okres, że ten nowy maluszek wymaga bardzo wiele troski, bo sam nie potrafi wyjaśnić, czego potrzebuje… i trzeba zgadywać, czasem trwa to ponad siły rodziców.. ale w przyszłości czas ten trud wynagrodzi z nawiązką… W miarę upływu ten drugi z kolei czasu malec (a zdarzają się mnogie ciąże – wtedy jest jeszcze trudniej, bo więcej trzeba wykonać w tym samym czasie) – ten “nowy” zaczyna zauważać, że musi dzielić się wszystkim z kimś tam jeszcze. Teraz to on staje się pomnikiem strąconym z piedestału…

Zaczynają się krzyki, przekomarzania, awantury, a malec długo nie rozumie, że wszystko może być dostępne, ale proporcjonalnie do wieku, sił i możliwości…  Sytuacja taka jest trudna do opanowania i nie wiadomo, jak postępować. Rodzice wpływają na starsze dziecko – że powinno zrozumieć, że powinno ustąpić jeszcze głupiutkiemu rodzeństwu… i tak przez lata utrwala się nacisk na tego, kto prędzej ustąpi…  W trudniejszych sprawach często kilka klapsów na większą pupę zazwyczaj zawiesza konflikt – co jednak nie rozwiązuje problemów. Krnąbrny malec znajduje sposób załatwienia swoich spraw. Zaczyna mieć chimery, a także napady histerii … A rodzice kłopot i to coraz większy. Później młodzież znajduje nowe towarzystwo, konflikty na jakiś czas ulegają zawieszeniu. Do czasu założenia pierwszej  – nowej rodziny.

Starsze ma żal za brak zrozumienia, że walczy o swoją pozycję i prawa, które zawłaszcza ten młodszy. Często zdarza się, że to ten młodszy znajdzie partnera na całe życie wcześniej – co jest źródłem kolejnych nieporozumień i żalu, że nie jest to tradycyjne wg zasady “po kolei”, a także zdarza się, że to młodsze ma żal, że ono gorsze, że też ma prawo, że chcą zagarnąć jego mienie…

 

Wojna na wschodniej Ukrainie

Wojna domowa

Jak wiadomo, Ukraina pogrążona jest w wojnie, w której ktoś utworzył zupełnie nowe państwa ogłaszając tam niezależne autonomie.  Nikt nie daje żadnej odpowiedzi – jak wielkie są to terytoria i w jaki sposób zmieniają one ukształtowany system komunikacji społecznej i gospodarczej Ukrainy.  Zastanawia mnie również interes prowadzenia działań wojennych z niezidentyfikowanym wrogiem, bo jeżeli autochtoniczna ludność Ukrainy wkurzyła się na zarząd swojego państwa, to nie dziwię się protestowi.

Jeżeli jednak jest to militarna interwencja, to dlaczego służby bezpieczeństwa Ukrainy nie potrafią wskazać, kto stoi za tą zbrojną rebelią.

To są tematy to rozwiązania politycznego. Rząd powinien zająć się przywróceniem porządku i ładu społecznego na terenie swojego państwa. Jeżeli tego nie potrafi, to premier powinien złożyć niezwłocznie dymisję i nie prowadzić polityki zniszczenia państwa.

Wraca pytanie – jak zakończyć konflikt zbrojny.

Zakładam, że jest to autentyczny protest miejscowej ludności przeciwko nieudolności rządu. W tej sytuacji rząd powinien przesiedlić ludność opowiadającą się za przynależnością do państwa ukraińskiego a zwolennicy autonomii powinni otrzymać prawo do samostanowienia. Niech utworzą sobie własną państwowość i pracują na siebie, bo skoro odcinają się od przynależności do Ukrainy, to niech sami odpowiadają za swoje nowe państwo.

Co powinien wykonać rząd Ukrainy, aby zapobiec działaniom zbrojnym ?

W moim przekonaniu premier powinien zaproponować do przyjęcia dekret o wstrzymaniu działań zbrojnych w interesie Narodu Ukraińskiego i samej Ukrainy. W tym celu, aby ten dekret był egzekwowany, należy wyłączyć go z terytorium państwa Ukrainy w sposób uniemożliwiający niekontrolowany tranzyt transgraniczny i zażądać zawarcia stosownych umów, jak przy przekraczaniu granicy państwowej.

Wszelkie inicjatywy wjazdu na wyłączony teren winny uzyskać pozwolenie przejazdu przez suwerenny obszar państwa Ukrainy z wyłączeniem transportów militarnych. Działanie to powinno doprowadzić do międzynarodowej kontroli dokładnie takiej samej, jak jest prowadzona na terenie państw objętych wojną domową. Kiedyś w tym celu na teren objęty konfliktem zbrojnym wprowadzano jednostki Organizacji Narodów Zjednoczonych, które rozdzielały zwaśnione strony.

Myślę, że przesiedlenie zwolenników państwa Ukraina na jej teren rozwiąże konflikt zbrojny a organizacja nowego państwa przez zwolenników autonomii będzie wzorem organizacji – jak powinna wyglądać administracja państwem. Osoby pozostające na obszarze wyłączonym z Ukrainy powinny wykupić prawa do przejęcia własności osób rezygnujących z przynależności do nowego organizmu państwowego. W końcu ci ludzie muszą znaleźć swoje miejsce na innym obszarze bez własnej winy.

Czy “nowy” rząd załatwi problem władzy ?

Odpowiadając na tak skonstruowane pytanie należy zastanowić się nad określeniem “NOWY”. Bo rząd “nowy” może być wtedy, kiedy zasiądą w nim ludzie absolutnie nowi, czyli tacy – którzy nigdy wcześniej nie byli członkami RZĄDU. Albo utworzyć NOWE zasady wyłaniania kandydatów do tak utworzonego “nowego” rządu. Ale nie ma konsensusu. Koalicję POPIS przerabialiśmy tak i wspak. Najpierw miał być POPIS, ale najpierw był PIS a PO się odżegnało.

Po dwóch latach jakichś dramatycznych wyników nerwy puściły i wyszedł PO i odżegnał się od PISu. Minął rok – zaledwie połowa tamtego okresu a problemów do kwadratu więcej. Mieliśmy wejść do Unii a tutaj czekamy na powroty Polaków zza granicy. Też mi odmiana. Jakby chcieli – toby nie wyjeżdżali a jak wyjechali to nie po to aby wracać. Zresztą – platforma (wiertnicza) daje niewyobrażalnie więcej, aniżeli obietnice TU i Ska daje znaczy POPIS niekompetencji.

W obecnej sytuacji wszelkie oczyszczenie może dać odcięcie się od Dontów i innych przeliczeń parademokracji. Albo stworzymy sprawny aparat demokracji bezpośredniej, albo – zachowując system pośredni – zabezpieczymy ten system od przenikania do niego sabotażystów. Takim narzędziem jest zasada głosowania na Człowieka. To ON – POSŁANY przez swoich wyborców stworzy silny system reprezentacji ich woli albo będzie umiał przekonać ich do cudzej racji.

A jak jest dotychczas ?

W zaciszu Prezydium ustala się kandydatów na wywiadowców w Sejmie. Ich zadaniem jest przynieść Przewodniczącemu informację – o czym tam debatują i kto za tym stoi, a także wprowadzić na forum interesy swojego przewodniczącego. A podobno wybrał ich naród – jednak mają służyć przewodniczącemu, który z innymi przewodniczącymi ustalą – ile i dla kogo w tym biznesie.

Czy można to towarzystwo przegonić ?

Owszem, był ktoś, kto chciał za Ziobro zbójnika powiesić, czy Ziobro miał powiesić, lecz zwiedzieli się przewodniczący POPISu i… przetasowali a ziobro zostało w zamrażarce.

A pisz na Berdyczów…

Bardzo często osoba, która zabiega o swój interes, próbuje odwołać się w swojej sprawę do instancji wyżej, w końcu spotyka się z wybuchem znudzonego intruzem urzędnika następującego sformułowania: “A pisz na Berdyczów…”

Oczywiście, jest to krótkie stwierdzenie, że żadne pismo tego natręta nie będzie już rozpatrywane i nie ma o co kruszyć kopii. Ma już zostać, tak, jak postanowiono…

Tak można powiedzieć na zarzut złego działania, kiedy krytykowany ma w głębokim poważaniu krytykę… Głęboko zastanawiając się jednak nad tym pisaniem skarg – to jest to chyba mądre działanie. Ale – żeby nie było to pisanie na przysłowiowy Berdyczów – to warto zastanowić się nad konsekwencjami prawnymi.

Otóż obywatel może skarżyć się na swój los i oczekiwać zadośćuczynienia. Jednak organa kompetentne w sprawie składają się z ludzi nie zawsze przychylnych petentowi. Wtedy taka skarga jest rozpatrywana tak długo, że nie wiadomo o co chodzi i kto powinien ją rozstrzygnąć. Jak zatem skarżyć na niekompetentnego urzędnika, który skrywa się za parawanem kodeksu postępowania administracyjnego ?

Cóż, czasem trzeba działać w sposób zorganizowany. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest możliwość nie za bardzo postrzegana przez obywateli – a mianowicie interpelacja poselska czy senatorska. Warto zatem pisać swój wniosek z kopią do wiadomości – zależnie od wagi sprawy – do rzecznika praw obywatelskich albo do posła lub senatora. Wystarczy kierować taką kopię na adres jego biura z dopiskiem w korespondencji :

“do wiadomości….” – podać, czyjej.

Czasem już takie odwołanie się do osoby publicznej pozwoli na przyspieszenie rozpatrzenia wniosku lub skargi. W przypadku, gdyby Urząd zbyt długo zwlekał z odpowiedzią – taka dokumentacja – jakiej treści pisma były przez stronę wysyłana – może spowodować, że poseł lub senator wystąpi z interpelacją na forum Sejmu do właściwego ministra – jak on ocenia przecież swoich urzędników.

A problemów jest wiele. Bardzo niskie wynagrodzenia – które są podstawą umowy o pracę. W ustawie mówi się, jakie wynagrodzenie może być minimalne. Jeżeli wszyscy pracodawcy stosują wynagrodzenie określone ustawą – wtedy może nastąpić weryfikacja zbyt niskiego ustawowego uregulowania wysokości wynagrodzenia.

Jeżeli Urząd wydaje decyzje niezgodne z wolą Ustawodawcy (znaczy Sejmu, to jest postanowień przyjętych przez Posłów jako obowiązujące) – wtedy biura poselskie – zarzucone skargami na urzędnika, który nie stosuje obowiązującej wykładni – zwrócą uwagę ministrowi, że są zastrzeżenia do przygotowania zawodowego jego urzędników, a taka sensacja na pewno zostanie podchwycona przez media.

Jeżeli media potrafią wymusić na Prezydencie pewne korekty swojej polityki – to na pewno opinia publiczna będzie skuteczna wobec niekompetentnego urzędnika. Działajmy tak, aby w każdym czasie można było ocenić przebieg sprawy i żeby były dowody na wadliwe lub dobre działanie. Należy działać konsekwentnie i w grupie. Tylko zespołowe działanie jest w stanie uporać się z ignorancją obywateli przez niekompetentnych urzędników. Pamiętajmy, że poseł, który potrafi interweniować, jest godny zasiadania w następnej kadencji, a poseł czy senator, który nie potrafi bronić interesu swoich wyborców – nie będzie lepszy w następnej kadencji – więc może lepiej będzie na takiego nie głosować ?

Jest jeszcze inny wątek tej sprawy. Zdarza się, że immunitet poselski jest legitymacją ochronną przed wymiarem sprawiedliwości. Przy kadencji czteroletniej powtórzonej dwu-trzykrotnie- istnieją idealne przesłanki do przedawnienia i wtedy osoba winna nadużyć wymyka się wymiarowi sprawiedliwości. Mądre społeczeństwo powinno mądrze zabiegać o swoje interesy, bo inaczej zostanie sprzedana jako niewolnicy. Doświadczyli tego wielokrotnie już mieszkańcy niejednego hotelu robotniczego, którzy z dnia na dzień zostali sprzedani jakiemuś nowemu właścicielowi ich budynku… i musieli się wyprowadzić, jeżeli taka była wola nowego właściciela…

Może więc pisać na ten Berdyczów… – ale z kopią do wiadomości osób kompetentnych o tym pisaniu… również !

Kukiz’15 w TV Republika

 

Pojawił się mały problem w interpretacji wypowiedzi Pawła Kukiza w TV Republika.

(https://youtu.be/xXlUPAQydhk)

Paweł Kukiz był pytany o kilka spraw związanych z referendum w sprawie JOW. Bardzo dokładnie obejrzałem tę wypowiedź i uważam, że Paweł Kukiz jest dobrym rzecznikiem głoszonej idei. Wyjaśnił, że otrzymał około 4 tysięcy zgłoszeń od osób, które chciałyby ubiegać się o mandat posła z komitetu Pawła Kukiza. Jest to absolutnie zgodne z obowiązującą ordynacją wyborczą. Oznacza to, że Komitet Wyborczy Kukiz’15 może w każdym okręgu zgłosić kandydata na posła – w zgodzie z ordynacją wyborczą. Ale ta ordynacja wyborcza nakłada na każdy komitet wyborczy ograniczenie liczby kandydatów do dwóch osób na jeden mandat – co łącznie pozwala na wystawienie zaledwie 920 kandydatów.

Zgodnie z ordynacją wyborczą mandaty na posłów są przydzielane proporcjonalnie do wyników głosowania na dany komitet wyborczy. Stąd można spokojnie przyjąć, że komitet Wyborczy Kukiz’15 uzyska tak duże poparcie, że wszystkie 460 mandatów poselskich przypadnie kandydatom z KW KUKIZ’15. I nie ma co łudzić się. Jeżeli popularność ruchu zmielonych jest autentyczna, tak właśnie może stać się.

Wysłuchując dalszej części rozmowy nie zauważyłem, żeby Paweł Kukiz w jakikolwiek sposób naruszył etykietę gościa programu. Ba, wielokrotnie i od szeregu już lat słucham Rozmów niedokończonych i powiem krótko, TV Republika w sposobie prowadzenia rozmowy przez dziennikarza nie bardzo odbiega od stylu TVN czy też TVP.

I nie dziwi mnie zakończenie (ostatnie sekundy programu) rozmowy, kiedy redaktor prowadzący przerywa audycję słowami o gościu programu, którym był Paweł Kukiz. W tym momencie Paweł Kukiz wstał i powiedział, że nie wyraża zgody na emisję tego programu. W pełni zgadzam się z jego uwagą. Jeżeli rozmowa z gościem programu może mieć długość określoną liczbą minut, to taka rozmowa nie może być prowadzona wprost na antenie, bo nieładnie jest przerywać myśl osobie publicznej.

Owszem, są tematy, które można prowadzić znacznie dłużej. I jest wzorzec, jak to zrobić dobrze. Jest też zasada autoryzacji wypowiedzi w mediach przed jej upublicznieniem. W mojej ocenie TV Republika nie przestrzega zasad poważnego traktowania gościa swojego programu.